Biegnę przez
uliczkę między zgrają dzieci. Z daleka zauważyłam ogromne koło leniwie kręcące
się w lewą stronę. Tak dawno nie byłam w wesołym miasteczku. Jak miałam
dziesięć lat tata zabrał mnie na cały dzień do lunaparku. Było cudownie!
Samochodziki, huśtawki, komnaty strachu wszystko było ciekawe. Jednak nic nie
przykuło mojej uwagi tak bardzo jak diabelski młyn! Dlatego nie zwracając uwagi
na to, że depczę stopy małych istot, pędzę na największą atrakcję tego miejsca.
Prawie w locie wskakuję na ciasne krzesełko i zapinam się cienkim łańcuszkiem. Nie
mogę się doczekać, aż będę na samej górze. Stamtąd będę miała cudowny widok na
panoramę Rzeszowa- miasta, które przywitało mnie jak panią tego świata. Już tak
blisko. Nie rozumiem dlaczego tylko towarzyszy mi jakieś dziwne uczucie. Jakby
żołądek chciał mi wyskoczyć przez gardło. Staram się je ignorować, ale nie daję
rady.
-
Kurwa. Będę rzygać. – wyszeptała zachrypniętym głosem i zerwała się z łóżka.
Nie przejmując się konsekwencjami i świadomością, że trzeba będzie prać dywan,
nachyliła się nad podłogą, żeby pozbyć się z ust zawartości żołądka. Zaskoczona
zauważyła, że jakaś ręka podstawia jej żółtą łazienkową miskę i przytrzymuje
włosy, żeby nie wpadły w to, co wydostało się z jej jamy ustnej. Chwilę później
ta sama ręka wytarła chusteczką jej wargi i podstawiła szklankę letniej wody. Łapczywie
przyssała się do brzegu naczynia i wzięła duży łyk płynu, który złagodził
pieczenie w gardle. Wyczerpana ponownie położyła się na poduszkę i szczelnie
okryła kołdrą. Spod ciężkich powiek spojrzała na osobę, która pomogła jej
uporać się z objawami zatrucia alkoholowego, i która właśnie wróciła z
opróżnioną miską. Na widok tej osoby zamknęła oczy i zrobiła się cała czerwona.
Pierwszy raz w życiu nie wiedziała co powiedzieć. Uchyliła niepewnie powieki i
wlepiła oczy w pomocnika.
-
Już lepiej się czujesz?- usłyszała.
-
Trochę. Dziękuję za to co zrobiłeś, ale co ja tutaj robię? – z każdym słowem
czuła jak bardzo ma zdarte gardło.
-
Nic nie pamiętasz?
-
Pamiętam, że poszłam z Kamilą na imprezę. Jednak nie mam pojęcia skąd się tu
wzięłam, Grzesiu.
-
Też byłem na tej imprezie, bo Piotrek mnie wyciągnął, żebym o Tobie zapomniał.
Pech chciał, że wybrałaś do tego samego celu ten sam klub. Upiłaś się. Chyba
nigdy nie widziałem tak pijanej dziewczyny. Siedziałaś z jakimś facetem, który
po chamsku macał się pod bluzką, kiedy ty przysypiałaś na jego ramieniu. Nie
mogłem pozwolić, żeby jakiś menel Cię wykorzystał, bo inaczej nie może sobie
znaleźć dziewczyny. Wytargałem Cię z klubu, zamówiłem taksówkę i przywiozłem do
mnie. Cała historia. – Kosok usiadł na brzegu łóżka i dotknął dłonią czoła
dziewczyny.
-
Dziękuję. Nie darowałabym sobie jakbym przespała się z jakimś oblechem.
-
Już to zrobiłaś. Jak mu tak było. Bartman? – spojrzał w Jej oczy.
-
Grzesiu – spuściła wzrok – masz prawo być na mnie zły, ale…
-
Mam prawo? – przerwał Jej. – Mam prawo? No to dziękuję łaskawco! Ja nie jestem
zły. Jestem wściekły! W końcu znalazłem odpowiednią kobietę. Miałem nadzieję,
że może być z tego coś więcej, być może związek na całe życie, a tymczasem
dowiaduję się, że mnie zdradziłaś. A nie przepraszam! – podniósł głos – Ty mnie
nie zdradziłaś raz. Ty permanentnie przyprawiałaś mi rogi z tym pieprzonym
gwiazdorem! Rozpieprzyłaś nasz związek! Rozpieprzyłaś jego związek. Nie wiem,
być może Ciebie bawią takie rzeczy, ale dla zwykłych ludzi to nie jest fajne!
Czy chociaż raz zastanowiłaś się, co ja będę czuł, kiedy prawda wyjdzie na
jaw?!
-
Oczywiście, że tak.
-
I do jakich doszłaś wniosków? Że przyjmę to na klatę, wybaczę i wszystko będzie
dobrze? Znowu będę zabierał Cię na durne kolacyjki, do kina, będziemy chodzić
na spacery, na mecze?! Zrobiłaś ze mnie idiotę!
-
Co ja mam Ci odpowiedzieć? – powiedziała cicho. – Przeprosiłam Cię. Czuję się
podle. Wiem, że Cię zraniłam, że mi nie wybaczysz, ale co ja mogę zrobić? Mam
pójść na kolanach do Częstochowy w ramach zadośćuczynienia?
-
Przepraszam, ale czy Ty masz do mnie pretensje?!
-
Nie mam. I nie krzycz.
-
Będę krzyczał. Będę robił co mi się żywnie podoba! – wrzasnął i wypadł z
sypialni jak rakieta pozostawiając za sobą trzaśnięcie drzwiami.
*
Wiktoria
podniosła się z łóżka i skierowała do łazienki. Pozwoliła sobie wziąć
orzeźwiający prysznic, żeby doprowadzić się do porządku. Po kąpieli założyła na
siebie ubrania z wczorajszego dnia i złożyła w kostkę grześkową koszulkę, która
dzisiejszej nocy posłużyła jej za piżamę. Wyszorowała dokładnie zęby, żeby
pozbyć się nieprzyjemnego zapachu z ust, a włosy związała w kucyk. Po
przejrzeniu się w lusterku stwierdziła, że wygląda jak siedem nieszczęść. Kac,
wyrzuty sumienia, strach przed tym jak zachowuje się Grzesiek, wszystko to
sprawia, że wygląda, jakby miała co najmniej dziesięć lat więcej. Wzięła jednak
głęboki oddech i wyszła z łazienki. Poszła do kuchni, bo słyszała, że ktoś tam
urzęduje. Oparła się niepewnie o blat szafki i patrzyła na siatkarza. Kosok
usiadł na kuchennym krześle i obrzucił Ją morderczym spojrzeniem.
-
Ok. – odezwała się po kilku minutach – To ja może spakuję swoje rzeczy i nie
będę Ci więcej wchodziła w drogę.
-
Tak jest najłatwiej, nie? Zrobić coś głupiego, spakować zabawki i spieprzyć.
-
A czego ode mnie oczekujesz? Powiedz mi to wprost, a zrobię wszystko, żeby Cię
odzyskać, dać Ci spokój, nigdy więcej nie wchodzić Ci w drogę, pomóc Ci się
zemścić. Cokolwiek chcesz.
-
To odpowiedz mi na jedno proste pytanie. Dlaczego?
-
Nie wiem dlaczego. Poszłam do klubu. Jeszcze nie brałam naszych relacji na
poważnie. Później to wszystko zabrnęło za daleko. Ciebie pokochałam, a z nim po
prostu spotykałam się na seks. Widocznie jestem wredną suką, która nie potrafi
być z kimś kogo kocha, bo szuka innych przygód. Chociaż chciałam to zakończyć,
nie mogłam powstrzymać się przed spotkaniami z nim.
-
Dobry był?
-
Grzesiek. Czy Ty jesteś masochistą? Po co chcesz tego wszystkiego słuchać?
-
Żeby wiedzieć co robiłem źle.
-
Ale Ty nic nie robiłeś źle. Byłeś, jesteś wręcz idealny. Czułam w Tobie oparcie
i czułam się kochana. Niczego w życiu tak nie żałowałam jak tego co zrobiłam.
Nie myślałam o konsekwencjach. Długo zbierałam się do tego, żeby powiedzieć Ci
prawdę, ale bałam się. Wiedziałam jak zareagujesz, a nie chciałam Cię stracić.
Wiem, że to głupie, bo to wszystko było nieuniknione, tym bardziej po tych
cyrkach, które odstawiał Bartman.
-
Nawet nie wypowiadaj jego nazwiska w mojej obecności. – rzucił Jej zimne
spojrzenie – Powinienem go zabić, a nie tylko obić mu gębę. Nie mogę patrzeć na
ten jego ironiczny uśmieszek na treningu, nie mam siły wysłuchiwania jego
komentarzy, jaki to jest kozak, bo przeleciał mi laskę. Gdyby nie to, że
kontrakt wiąże mnie jeszcze przez rok to bym stąd wyjechał. Wziął pierwszą
lepszą ofertę z innego miasta i nie katował się jego obecnością. Straciłem
teraz wszystko. Kobietę, którą kocham, radość z siatkówki. Nie wiem nawet czy
chciałbym w tym roku dostać powołanie do kadry. Mógłbym siedzieć w domu, nie
katować się na sali, wyłączyć mózg i zająć się jedynie sobą. Nie musiałbym
znosić obecności tego idioty prawie 24 godziny na dobę.
-
Słuchaj! – usiadła naprzeciwko Niego. – To co teraz powiem, pewnie Ci się nie
spodoba. Ale jednak zaryzykuję. Nie użalaj się nad sobą. Weź się w garść i
udowodnij mu, że jesteś więcej warty niż jego kretyńskie komentarze. Wiem, że
teraz nie zapomnisz, ale staraj się nie myśleć o tym bez przerwy. Oczywiście, że
pojedziesz na zgrupowanie reprezentacji i ponownie zdobędziesz złoto Ligi
Światowej. Będziesz cholernie szczęśliwy, że drugi rok z rzędu przyczyniłeś się
do historycznego wyczynu naszej kadry. Pewnie mnie znienawidzisz. W końcu
pewnie zapomnisz o tym co było między nami. Znajdziesz kobietę, która nie
będzie taka głupia jak ja i będziesz z nią najszczęśliwszy na świecie.
-
Świetny scenariusz, a co zaplanowałaś dla siebie? – siatkarz podniósł
ironicznie prawy kącik swoich ust.
-
Ja poproszę wujka o przeniesienie do innego miasta, może coś się znajdzie. Może
w końcu nauczę się szanować to co mam i zacznę uczyć się na własnych błędach.
Sprzedam, albo wynajmę mieszkanie i przynajmniej będę miała za co żyć. Może
wyjadę do innego kraju. Zawsze chciałam mieszkać w jakimś gorącym miejscu.
Kosok
nic nie odpowiedział tylko patrzył na rudowłosą swoimi czekoladowymi oczami.
Miał niesamowitą ochotę złapać Jej dłoń, przejechać swoimi palcami po Jej
delikatnym policzku, móc zaciągnąć się Jej zapachem kiedy otuli Ją swoimi
ramionami. Nie miał jednak w sobie tyle siły, aby to zrobić. Nie chciał
ponownie robić sobie nadziei. I choć widział, że dziewczyna żałuje tego co się
stało, dostrzegał w Jej oczach skruchę i iskierkę wiary, że jeszcze wszystko
może się ułożyć to się bał. Miał ciągle jednak w swojej głowie roześmianą twarz Bartmana,
który z satysfakcją obnosił się z tym, co się wydarzyło.
Wiktoria
wstała ze stołka. Mimo tego, że chciała ostatni raz zbliżyć swoje wargi do ust
Kosoka, nie odważyła się na to. Położyła dłoń na Jego ramieniu i lekko
uśmiechnęła.
-
Wszystkiego dobrego, Grzesiu. Cześć. – wyszła z mieszkania.
*
Idąc chodnikiem w stronę swojego mieszkania zobaczyła znajomą twarz zerkającą z kioskowego stoiska. Podeszła bliżej i wzięła jeden egzemplarz miejscowego tygodnika do swojej trzęsącej się dłoni. Patrzyła na uśmiechniętego od ucha do ucha bruneta, który trzymał w dłoni jakąś statuetkę. Otworzyła periodyk na wyznaczonej stronie i przeczytała początek artykułu:
"Wielka strata dla rzeszowskiej siatkówki! Zbigniew Bartman, atakujący Asseco Resovii, rozwiązuje kontrakt z podkarpacką drużyną. Młody siatkarz i reprezentant naszego kraju od przyszłego sezonu będzie grał w Jastrzębskim Węglu. Jednym słowem: wraca na stare śmieci".
Wiki uśmiechnęła się do siebie i z wielką radością zakupiła gazetę. Spoglądając jeszcze raz na twarz patrzącą na nią z okładki powiedziała do siebie "Bóg jednak istnieje".
*******************************************************************
Mamy to! Czuję, że was zawiodłam tym, że ostatnio nie było Zbycha. Dzisiaj jest w minimalnym wymiarze.
Regularności i stanowczość, z którą dodaję posty na tym blogu poszła się kochać gdzieś na początku historii. Mam dla tego jedno wytłumaczenie, trochę nie mogę się doczekać, aż to się skończy.
Macie jakiś wolny czas do zmarnowania? Bo ja aktualnie nie mam na stanie, więc chętnie zmarnuję Wasz! :) Zastanawiam się co wybrać na dzisiejszy wieczór: jakże ciekawą literaturę francuską, pisanie licencjatu, uczenie się durnowatych regułek na kolokwium z hiszpańskiego, czy może tłumaczenie z franuskiego na zaliczenie książki o Żydach. Jeszcze się waham. Jedno jest pewne. Weekend (bo ja już mam weekend) zapowiada się emocjonująco, ale jest przy mnie moja przyjaciółka - Panie i Panowie, przedstawiam Wam "Perlaż" ;)
Per aspera ad astra: Powiem tak, umówmy się, że jestem z Lublina. Tu się urodziłam i mieszkałam kilka lat, później rodzice zdecydowali, że wyprowadzamy się na malowniczą wieś (ok 30 km od Lbn w stronę Chełma), której nazwy nie wymienię, bo i tak Ci (jak i nikomu) nic nie powie, poza tym jest mała i łatwo było by mnie zidentyfikować. A ja wolę być anonimowa (chociaż już jedna taka złamała kody facebooka i mnie wyśledziła ;D). Ale wracając do miejsca zamieszkania to teraz nie mieszkam z rodzicami tylko na stancji w Lublinie, więc jestem stąd :)
Wiosna przyszła i od razu żyje się lepiej. Od poniedziałku biegam, żeby rozwieźć się z moim "maćkiem".
Per aspera ad astra: Powiem tak, umówmy się, że jestem z Lublina. Tu się urodziłam i mieszkałam kilka lat, później rodzice zdecydowali, że wyprowadzamy się na malowniczą wieś (ok 30 km od Lbn w stronę Chełma), której nazwy nie wymienię, bo i tak Ci (jak i nikomu) nic nie powie, poza tym jest mała i łatwo było by mnie zidentyfikować. A ja wolę być anonimowa (chociaż już jedna taka złamała kody facebooka i mnie wyśledziła ;D). Ale wracając do miejsca zamieszkania to teraz nie mieszkam z rodzicami tylko na stancji w Lublinie, więc jestem stąd :)
Wiosna przyszła i od razu żyje się lepiej. Od poniedziałku biegam, żeby rozwieźć się z moim "maćkiem".
Pozdrawiam z kuchni z kończącą się piec szarlotką (dieta? who cares?). Buziaki, Embouteillages ;*
ich rozmowa była taka prawdziwa, no i czułam , że ona mowi szczerze do niego. Jak ja bym chciała aby to się ułożyło! :*
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnimi czasy wyrobił mi się rytuał: najpierw czytam słowo od Autorki, potem rozdział. :D A nie powiem, bo dzisiejsze posłowie mnie przyprawiło o niekontrolowany wybuch śmiechu! :D Ciekawe, czemu...? :D Poza tym, widzę, że kuszenie moją szarlotką skończyło się na tym, że musiałaś zrobić swoją!:D :P Wbijam na kawę!
OdpowiedzUsuńZ Grzesia to jest równy gość! Pomimo wszelkiej złości do Wiktorii, jaką w sobie tłumi, zabrał ją pijaną z klubu i należycie się nią zaopiekował. Widać, że naprawdę mu na niej zależy, bo gdyby tak nie było, to zostawiłby ją na imprezie na pastwę losu tamtego obleśnego typa. Uważam, że rozmowa w kuchni była naprawdę szczera i tylko czekać, aż postanowią dać sobie drugą szansę. Myślę, że wiadomość z prasy tylko przyspieszy tenże fakt! :) A biednym i samotnym Zbysiem, to ja już się zajmę, razem z Caroline! :D
I nie będę pisać: "czekam na następny", bo wiem, że już tak niewiele dzieli nas od pożegnania się z tą historią... :(
całuję, Patex :)
PS. Dziś mi się śniła Kosina! <3 :D
to już przedostatni? o matko ale ten czas leci;/ ja zamiast się uczyc kinezyterapi jak zwykle znajduje inne zajęcie;p ale w tym wypadku nie żałuję;) rozdział jak zwykle świetny:) mam nadzieje ze po tej rozmowie Kosok jej mimo wszystko wybaczy i będą ze sobą;) zaopiekował sie nia więc nie jest tak źle;) a co do Bartmana to dobrze że dał spokój i wyjedzie, to jest najlepsze wyjście:) jestem bardzo bardzo ciekawa zakończenia:) (chociaż mam przeczucie że ostatecznie to będzie Grześ;)) nie martw się nie jesteś sama w robieniu wszystkiego tylko nie nauka;) ja chyba jestem w tym mistrzynią;d ale bardzo się cieszę że wkońccccuuuu! mamy słońce i ta straszna i okropna zima sobie już poszła;d;d (oby) dobra lecę pouczyc się(moze jeszcze cos uda mi się wbić do mojego łba przed jutrzejszym kolosem) buuuuziaki i pozdrawiam:**** dobrej nocy kochana;***
OdpowiedzUsuńZapraszam na 16:) pozdrawiam
Usuńhttp://marzeniasiezmienija.blogspot.com
szkoda, że to już przedostatni rozdział:( szkoda mi Grzesia widać, że chłopaczyna kompletnie nie może sobie poradzić z tym co się stało:/ choć nie wiem czemu ale odnoszę wrażenie, że bardziej Go dotknęło to, że zdradzała Go z Bartmanem niż to, że w ogóle zdradzała. Jestem mega ciekawa jak skończy się ta historia...czy będzie wielkie happy end czy zupełnie odwrotnie. Widać gołym okiem, że Grześkowi zależy na Niej w końcu gdyby tak na prawdę pałał do Niej nienawiścią to w życiu by Jej nie pomógł...;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Szczera rozmowa. Racja i dobrze. Chociaż w sumie pomimo wypadu Bartmana do jaszczembia to ja tego nie widzę. Może to nie koniec ale Grześkowi odpoczynek się przyda.
OdpowiedzUsuńXoxo K.
Ja nie chcę, żeby był już koniec. Ale jak już ma być, to szczęśliwy! ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Grzesiek da jeszcze jedną szansę Wiktorii i znów będą razem. Należy im się.
Pozdrawiam. ;)
Pojawił się dwudziesty drugi rozdział when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i ważna informacja na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
UsuńTrochę nie rozumiem Grześka. Zabrał Wiktorię do siebie, ok, bardzo dobrze. Widział w jakim jest stanie, wiedział, że ona tego wszystkiego żałuje - a i tak naskakiwał na nią cały czas. Za to jestem pełna podziwu patrząc na Wiktorię, ona wytrzymywała to wszystko co on jej zarzucał, wyrzucał. Twarda kobieta, nie ma co.
OdpowiedzUsuńSmuci mnie tylko jedno, że został już ostatni rozdział :c Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się na kolejnej twojej twórczości ;))
+ Powinnam wiedzieć jaka to wieś, bo jestem z Chełma i mniej więcej okolice w stronę Lublina znam ;) Miło, że ktoś na Bloggerze jest z tych okolic i wie co czuje nasza "mała Syberia" podczas, gdy u innych jest chociaż ociupinkę cieplej ;)
Wiedziałam że Grześ się nią zajmie:D Jestem tylko ciekawa czy oni się kiedyś dogadają. Bartman wraca do Jastrzębia? No tego to się nie spodziewałam. Może to i lepiej dla Wiktorii i Grześka. Teraz nikt nie będzie im wchodził w drogę, i może w końcu się pogodzą. Buziaki;** Zapraszam też na nowy rozdział;) http://lotneszczescie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNareszcie przeczytałam całość. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoja twórczość, aż szkoda że już nie długo się kończy ta historia.
Wiki pokochała Grześka i myślę, że byłaby w stanie się zmienić, gdyby ten tylko dał jej szansę. Ale rozumiem też Kosoka. To okropne, gdy osoba którą darzy się silnym uczuciem, zdradza na boku i okłamuje.
Po Zbyszku się tego nie spodziewałam. Czyżby zrozumiał swój błąd i przez odejście z Resovi chciał odpokutować swoje grzechy? A może już nie miał sił patrzeć na Wiktorię, która nie odwzajemnia jego "uczucia"?( bo to tego czy zadurzył się w niej na serio, mam małe wątpliwości).
Mam jednak cichą nadzieję, że jakoś się to wszystko po miedzy Wiki a Grzesiem ułoży. :)
Tak się zastanawiam nad tą miejscowością. Bo tak się akurat składa, że też urodziłam się w Lublinie, ale mieszkam już nieco dalej Chełma. :) Bliżej Łęcznej. Może słyszałaś :)
Hmm. Zauważyłam linki do twoich pozostałych blogów, więc jutro przeczytam Trzy światy Agaty, bo na dziś moje oczy już nie mają siły, chociaż umysł chętnie by coś pochłonął. :) Taki małe nieporozumienie.
Pozdrawiam :*
Łęczna! Oczywiście, że znam. To bardzo blisko mnie! Najlepszy kebab jaki kiedykolwiek jadłam jest w budce koło targu! :)
UsuńHę, Grzesiu? czy aby na pewno wszyscy w domu zdrowi....? Jaka logika była w tym, żeby przyprowadzić Wiki do swojego mieszkania, zaopiekować się nią w ciężkich dla jej gardła i żołądka chwilach a później zrobić takie.... 'coś'? No tego się po panu nie spodziewałam, Panie Kosok.... Trzeba było zostawić Wiktorię na pastwę tego zboczeńca! [ oczywiście dobrze wiem że gdyby tak zrobił to i tak bym się wściekała że był obojętny xD] Ale nieee, Panie Grzegorzu, Panu na niej nadal cholernie zależy. Tylko nie potrafi Pan sobie poradzić sam ze sobą! Ha! Czyżbym Pana rozgryzła? :P
OdpowiedzUsuńNo przecież każdy w życiu popełnia błędy, nawet takie katastrofalnie duże jak Wiki, ale tak samo każdy zasługuje na drugą szansę. Albo chociaż przynajmniej na hmmm.... zrozumienie? Niektórzy ludzie się zaplątują ale wtedy trzeba im się pomóc odplątać. Amen :)
Takie już są uroki naszego człowieczeństwa xD
Ściskam i całuję :*
Zapraszam na dziewiąty rozdział http://historia-niemoralna.blogspot.com/ :*
Usuńdziesiątka http://historia-niemoralna.blogspot.com/ ;)))
UsuńBardzo szlachetny czyn panie Kosok w stosunku do Wiki, ale do cholery mogłeś ją przytulić w tej kuchni! Bartman spada do Jastrzębia więc mam nadzieję, że to będzie pierwszy element całej układanki, która ma na nowo ułożyć się w dobre relacje między nimi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolejny raz nie wiem co mam napisać. Fak. Znowu miałam jako taka koncepcję, która poszła się gryźć.
OdpowiedzUsuńJa głupia wciąż wierzę ( i wierzyłam) że Grzesiu wybaczy W. i będą żyli długo i szczęśliwie. Głupia jestem. Niestety przedostatni a ja jeszcze wierzę. Panie Bartman dzieki Bogu, za powrtót do JW bo mieszasz. A może po prostu przestraszył się, że znowu w ryj dostanie?
Słusznie. Bo co ja co, ale to mu się należy.
Mogłabym się jeszcze rozwodzić nad głupotą w, ale po co? Rozpiszę się pod kolejnym rozdziałem,na który czekam z wielką niecierpliwością. Buziaki :*
Dieta, pfff, po co komu dieta, jak na świecie istnieje takie cudo jak czekolada, tudzież szarlotka.
OdpowiedzUsuńWybuch niekontrolowanej radości - Bartman znika. Może teraz się coś polepszy? A ja już sama nie wiem...
Radość z wyjazdu Bartmana chyba nie jest do opisania! Mam nadzieję, że to wyznaczy jakiś przełom w relacji Grześka, naszego dzisiejszego MVP!! :D i Wiki.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że jej nie zostawi i jakkolwiek tam się nią zajmie. ;) No cóż rozmowa po między nimi nie była zbyt obiecująco spoglądająca na przyszłość, ale ja mam wrażenie, że będzie zmiana w nastawieniu Kosoka. Naszej ofiary, która znalazła się w tak kiepskim położeniu, że nie ma co zazdrościć. Kocha Wikę, ale złamała mu serce poprzez wybryki z Bartmanem. A najbardziej go boli, że to właśnie atakujący dawał jej satysfakcję, której nie mógł jej dać on! No cóż. Oliwy do ognia dolewa Zibi, który nie wiem na co liczy poprzez to zachowanie, ale na pewno nie na szacunek.
Grześ w tej frustracji jest ciut przy agresywny, aż strach się go bać, normalnie xd
Kolorowe masz te przyjaciółki ;p Nie powiem xd A czasu chętnie bym dała, ale sama go nie mam, więc rozumiesz ;p Za półtora miesiąca mogę Ci podsyłać takowy ;D
Buziaki, Happiness ;*
Nie mam pytań. Kosok, no jacieżpierdziele! Skoro wiesz, że Wiki cię kocha, to po kiego grzyba się nią opiekujesz i tak zajebiście przejmujesz? Podkładasz miskę, trzymasz włosy, pilnujesz żeby się nie zakrztusiła i pozwalasz spać w swoim łóżku? Tylko bardziej ją będzie bolało. Mogłeś ją po prostu odwieść do jej mieszkania, albo zadzwonić po Kamilę. Ale nie. Teraz to idealnie mi pasuje piosenka z góry: "I know You care". Oj tak, Kosa, nie ukryjesz tego. Tylko że musisz w końcu zdecydować- przebaczasz i jesteście szczęśliwi do końca życia, czy nie przebaczasz, i wtedy Wiki może spokojnie wyjechać i zacząć od nowa. Wszystko zależy od ciebie, nie marnuj waszego czasu!
OdpowiedzUsuńA teraz Bartman. Przeprowadzka do Jastrzębia? Hm, czyżby skrewił? A może to jakiś spisek wyższej instancji? Tak czy siak, nie chcę żeby wyjeżdżał, bo cholernie mi się podoba w roli skurwiela. Nawet jego denerwujące prowokacje mnie pociągają! Boże, boję się siebie *.*
Nie mogę nie napisać, ale ten realny Zibi był dziś świetny! A statuetka MVP przypadła Kosie, hehehe. Normalnie konkurencja prawie jak tu! Tylko czemu obaj znaleźli sobie tak...dziwne blondynki? Nie żeby coś, sama mam ten chlubny kolor włosów. Ale, no. Eh, nie umiem tego rozgryźć -.-
Podeślijże mi jedną Perełkę, przyda się taka przyjaciółka na naukowe smutki!
Całuski, S. ;*
Oł jeee! Pomimo, że Cię Zbysiu bardzo lubię (no może nie w tym opowiadaniu, bo tu nieźle działasz mi na nerwy :D) to spadaj sobie do Jastrzębia i zostawiaj Grzecha i Wikę w spokoju! ;d
OdpowiedzUsuńNormalnie ten ostatni akapit dał mi tyle wiary w to, że Kosok i Wiktoria będą razem, że to aż nieprawdopodobne ;d Bo jak czytałam ten rozdział to już normalnie w sobie wyobraziłam jak Grześ podpisuje kontrakt z jakimś rosyjskim klubem, a Wiktoria wyjeżdża na misje do Afryki :D
Powiedz, że wszystko się ułoży i będą szczęśliwi? ;d
A i jak Ci się jeszcze raz zachce to szybko skończyć to nie wiem co Ci zrobię! ;d
Pozdrawiam ciepło, Kinga ;*
Jeeeeeezu, taki weekend to ja poproszę w trybie natychmiastowym! Akurat taki 'Perlaż' by mi się przydał, a jakżeby inaczej. :P Co do diety, zgadzam się z Libly - czekolada i inne słodkości same się nie zjedzą. Cóż, może ja i już nie jem nic tuczącego od dwóch tygodni, ale czuję w kościach, że za długo tak nie ujadę. :D
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że Grzesiu jest za spokojny, bomba w końcu musiała wybuchnąć. No i wybuchła, tyle że chyba nieco zbyt intensywna w skutkach. Tak właściwie to nie powinnam się mu dziwić. W końcu zależało mu na Wiki, a ona pokazała mu przysłowiowego wała, wskakując do łóżka Bartmanowi. Ma prawo być wściekły, bo na okrągło mydliła mu oczy, łgała, fingowała. Ale, na litość boską, każdy człowiek popełnia błędy, aby móc się na nich nauczyć! Kosa musi spuścić nieco z tonu, w końcu nikt nie jest idealny. Może problemy się skończą, kiedy Zbysiu wyemigruje sobie do Jastrzębia? Przynajmniej Kosina nie będzie miał problemów z pohamowywaniem się w jego towarzystwie. :P
buziaki, Caroline. : **
Strata? Jaka strata! Toż to cud, że ten pajac wraca do Jastrzębia! Może dzięki temu Wiki z Grzeniem odbudują swoje relacje.
OdpowiedzUsuńPrzeprszam Cię, że ostatnio nie komentowałam, ale komputer jest w śpiączce, ale niestety nie ma kto zawieźć go do lekarza, aby go wybudził :D a teraz korzystam z tableciku brata :D
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania ;) Grześ musi barzdo kochać Wiki, skoro zabrał ją z klubu, z objęć wąsatego typa i zaopiekował się nią. Chyba niewielu mężczyzn byłoby gotowych trzymać głowę kobiecie, która zwraca zawartość żołądka ;) tak jak już chyba pisałam, Grzesiu nie powinien dawać Zbychowi tej satysfakcji, że udało mu się rozwalić jego związek z Wiki. Kurcze, oboje chcieliby paść sobie w ramiona, ale żadne nie odważy się na ten krok, a szkoda :D bo pewnie rano obudziliby się w swoich objęciach w grzesiowym łóżku :) Zbyszek zrywa kontrakt? No teraz to między Wiki a Grzesiem musi być pięknie! Liczę na to! ;)
P.S
Gratuluję chęci i wytrwałości w przeczytaniu ``na raz`` mojego i Ani opowiadania :* i jest nam bardzo miło, że Ci się podoba. Zbyszek znów zyska w Twoich oczach, gwarantuję :D musi być trochę takich niemiłych sytuacji, bo inaczej byłoby zbyt kolorowo. A co do Ani, to będziesz zapewne zaskoczona jak potoczą się jej losy ;) kiedy nowa część u mnie, nie wiem. Aktualnie do połowy maja będę chodzić na kurs (chyba wariuję, ale nie mogę sie doczekać poniedziałku, aby tam iść, bo jest zajebiście :D) ale opko się pisze-późnymi popołudniami i wieczorami, na...telefonie, bo mogę od razu przesłać Ani na maila ;) być może na końcu przyszłego tygodnia coś się pojawi. Dobra, kończę, bo coś mi podpowiada, że to co napisałam nie ma jakiegokolwiek sensu :D :D
Pozdrawiam :* aha i szkoda, że już kończysz to świetne opowiadanie :|
Roztrzepana ja... zapomniałam się podpisać :D
UsuńAga (siatkowka-zyciowa-gra.blogspot.com)
Jeju, Koso, chłopie! Chyba wszyscy wiemy, jak bardzo mu na Wiki zależy! Ja już nie wiem, co między nimi się stanie. Wybaczyć może, ale na pewno nigdy nie zapomni i nie wiem, czy taki związek jest w pewnym sensie bezpieczny... Nie umiem chyba tego do końca wyjaśnić, ale może wiesz o co mi chodzi :D
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Zbychu do Jastrzębia wrócił (ale w rzeczywistości to niech w Sovi zostaje! ;D), wiadomo, że treningi i współpraca między nim a Grześkiem byłaby łagodnie mówiąc utrudniona...
Piona, mi ja też na nadmiar czasu nie narzekam! ;D I szarlotkę to bym zjadła... ;>
Pozdrawiam ;D
volleyball-journalist.blogspot.com/
PS: Jak to przedostatni, no?! D:
Muszę przyznać, że dołączyłam w trakcie i całe to opowiadanie przeczytałam w jeden dzień tak mnie wciągnęło ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o opowiadanie to mam nadzieję, że Grześ jednak wybaczy Wiktorii i będą w końcu ze sobą na prawdę szczęśliwi, a Bartman wyjeżdżając tylko im w tym pomoże...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
podejmujac-ryzyko.blogspot.com
Zapraszam na nowy rozdział na http://listy-do-mw.blogspot.com/ buziaczki :*
OdpowiedzUsuńTo, że Bartman wyjeżdża, to musi być jakiś znak! A Kosok i Wiki, bez zmian. Kochają się, cały czas o sobie myślą, a kurde dalej z tego nic nie ma. Mam nadzieję, że ta rozmowa coś ruszy pomiędzy nimi. Błędy przeszłości wyjechały do Jastrzębia, czas zacząć nowe życie. Domyślam się, że Grześkowi może być ciężko, ale może właśnie teraz, gdy nie będzie widział twarzyczki Zbyszka podczas treningów, ego uśmiechów i spojrzeń, będzie mu łatwiej o wszystkim zapomnieć. Mam nadzieję, że takie będzie zakończenie, ale nie koniecznie na podstawie mojego scenariusza :))
OdpowiedzUsuńWiki musi być z Kosokiem, kurczę wyjazd Bartmana to znak. A co u kamy i Piotrka, nie było ich,
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA:)
ok, wreszcie jestem i piszę! hmmm mam mieszane uczucia... Bartman wyjeżdża? Czyżby sumienie go ruszyło? W końcu zauważył, że rozwalił życie kochających się ludzi? No ja rozumiem, że wina leży też po stronie Wiktorii, ale On mógł sobie pewne teksty darować. Oczywiście uważam, że Wiki powinna być z Grzesiem. Mocno trzymam kciuki za ich związek (bo liczę na to, że się zejdą :)
OdpowiedzUsuńogólnie to muszę Ci powiedzieć, że umilasz mi tymi rozdziałami czas podczas długich zajęć z językoznawstwa czy teorii nauczania angielskiego u najmłodszych ;)
całuję ;*
Pojawił się dwudziesty trzeci rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuń