Dzisiejsze
popołudnie Wiki spędziła razem z Grzegorzem. Przyjechał do Niej prosto po
treningu. Ostatnio oboje mieli napięty grafik, więc nie mieli zbyt wiele czasu
dla siebie, a przynajmniej nie tyle ile by chcieli. Leżąc w łóżku po
trzygodzinnym maratonie przyjemności rozmawiali o wszystkim i o niczym. Od
omawiania słonecznej aury przeszli do sytuacji politycznej Pakistanu. Wiktoria
zaproponowała, żeby najbliższe dni wolne, kiedy tylko się pojawią, przeznaczyć
na krótki wywiad. Chciałaby na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Cała
sytuacja sprawiła, że Wiktoria stała się bardziej nerwowa. Kara pracowników za
trzyminutowe spóźnienie, krzyczy na Kamilę za niezmywanie naczyń, ostatnio
miała ochotę dać Grzegorzowi w twarz za to, że skomentował Jej (według Niego)
specyficzne poczucie humoru, Bartmanowi notorycznie obrywa się za wszystko,
zaczynając od tego, że posłodził Jej herbatę, kończąc na flirtowaniu z
narzeczoną przez telefon w Jej obecności. Jej gniew nie ominął nawet Bogu ducha
winnego Nowakowskiego, który miał opuścić Jej mieszkanie za to, że śmiał
żartować z Jej pracy. To oczywiste, że powody są błahe, ale Ją przyprawiały o
białą gorączkę. Starała się panować nad sobą, ale Jej charakter, rozterki i PMS
tworzyły mieszankę wybuchową. Jednak w tym momencie, kiedy znajdowała się
pomiędzy prawym i lewym ramieniem Grześka była oazą spokoju. Wierzyła, że
wszystko można wyprostować, w końcu nie ma takiego problemu, którego nie da się
rozwiązać.
*
Podjęła
decyzję. Dzisiaj ostatni raz zmierza osiedlową ścieżka do mieszkania Bartmana. Przygotowała się na to pożegnalnie spotkanie.
Dokładnie wyprostowała włosy, założyła najseksowniejszą bieliznę jaka
znajdowała się w Jej kolekcji, w ciało wtarła słodki balsam o zapachu
pomarańczy i czekolady. Nie musiała długo czekać na otworzenie mahoniowych
drzwi, kiedy nacisnęła przycisk dzwonka. Nie czekając na zaproszenie weszła do
środka i zostawiła to co zbędne, na przedpokoju. Podeszła do Zbyszka i bez słowa
wpiła się w jego usta wbijając jednocześnie krwistoczerwone paznokcie w jego
kark. To, co Ja zaskoczyło to fakt, że Zbyszek zamiast przejść do rzeczy, jak
nigdy zwalniał tempo. Zawsze z zachłannością smakował Jej usta, a dzisiaj był
delikatny. Czyżby przeczuwał, że to koniec ich znajomości i chciał przeciągać
jak najdłużej to spotkanie?
-
Muszę Ci coś powiedzieć. – wyszeptał Jej do ucha.
-
Ja tobie też, ale później. – złapała jego wielką dłoń i zaprowadziła do
sypialni.
Wiktoria
była zdania, że to było najfantastyczniejsze z ich spotkań. Brunet powoli, z
zaangażowaniem i pasją całował Jej alabastrowe ciało. Wodził długimi palcami po
Jej plecach i karku. Mierzwił Jej włosy i szeptał komplementy. Po raz pierwszy
nie był tak naprawdę głównym biorcą przyjemności, ale jako priorytet postawił
sobie satysfakcję dziewczyny. Podziwiał jak Jej rude kosmyki niczym płomienie
odznaczają się na białej pościeli i błyszczą w nikłym świetle niewielkiej
lampki. Wiktoria chciała przejąć inicjatywę, jednak została zdominowana przez
dwumetrowego mężczyznę. Przygryzała jego ucho, a na plecach zostawiała czerwone
pręgi, ślady po paznokciach. Miała w nosie to jak wytłumaczy się blondynce.
Machinalnie na myśl o niej odwróciła głowę w prawo i zauważyła, że na szafce
nocnej brakuje ramki z jej zdjęciem. Zdziwiła się, bo brunet po raz pierwszy
pofatygował się schować szczegół przypominający o istnieniu pięknej
narzeczonej. W tej chwili odrzuciła jednak myśli o niej, bo właśnie stanęła u
bram krainy rozkoszy, w której gospodarzem jest zielonooki. Dziękowała Bogu za
tę krótką, ale intensywną znajomość.
Po
krótkim prysznicu i założeniu na siebie ubrań skorzystała z zaproszenia do
kuchni na aromatyczną kawę. Usiadła na parapecie, ponieważ nie było na nim ani
kwiatków, ani żadnych innych gadżetów. Wzięła w dłoń ogromny kubek wypełniony
po brzegi gorącym płynem w kolorze jego włosów. Zaciągnęła się zapachem i
wyciągnęła z torebki papierosa. Bartman już dawno przestał protestować
przeciwko paleniu w jego mieszkaniu. I tak wiedział, że z Wiktorią nie ma
szans.
-
Wiki. Wracając do tego, co mówiłem na dzień dobry. Muszę Ci coś powiedzieć. –
usiadł obok Niej i nie spuszczał z Niej wzroku.
-
No tak. Ja tobie też. To wal pierwszy. – zachęciła go uśmiechem.
-
Ok. Trochę się denerwuję. Zupełnie jak na maturze, ale miejmy to już za sobą.
Zakochałem się w Tobie.
-
Co? – krzyknęła i z wrażenia oblała kawą.
-
To co słyszałaś. Jesteś niesamowita i chcę spróbować czegoś więcej.
-
Zaraz, zaraz. Po pierwsze to masz narzeczoną, a ja Grześka. Po drugie nie tak
się umawialiśmy.
-
Serce nie sługa. – uśmiechnął się – wytłumaczyłem Magdzie wszystko. Od dawna
nam się nie układało, chciałem to załatwić małżeństwem, ale od kiedy poznałem
Ciebie zrozumiałem, że chcę czegoś więcej od życia. Chcę Ciebie.
-
Hamuj Bartman! Niczego ci nie obiecywałam. Kocham Grześka, a ty mnie nie
obchodzisz. Właśnie dzisiaj zamierzałam ci powiedzieć, że to nasze ostatnie
spotkani. I chyba im wcześniej się zakończy, tym lepiej. Tak więc miło było,
ale się skończyło. Do niezobaczenia! – wstała i zszokowana udała się do
wyjścia. Nie zdołała jednak dojść do drzwi zanim poczuła silny uścisk na
nadgarstku.
-
Nie tak szybko.- brunet nie zmniejszył nacisku swojej silnej dłoni na kruchą
część ciała rudowłosej – Chyba nie myślisz sobie, że dam Ci tak po prostu
odejść.
-
Nie masz wyjścia. – próbowała wyswobodzić rękę.
-
I co teraz pójdziesz do Kosoka i wskoczysz Mu pod kołderkę?
-
Tak! To właśnie mam zamiar zrobić!
-
Lubisz się puszczać?
-
Wiesz co? Nie zamierzam z tobą dyskutować. Zapomnij o mnie, przeproś
blondyneczkę, powiedz, że miałeś kryzys, to nieporozumienie i po sprawie. I
puść mnie, bo to boli do cholery! – spojrzała na swój nadgarstek i zauważyła
siną obręcz na jego obwodzie, która lekko pulsowała i bezsprzecznie widocznie
siniała. Ubrała się i spojrzała prosto w oczy bruneta. – Żegnaj! – trzasnęła
drzwiami.
-
To się jeszcze okaże. – powiedział cicho.
Wiki
wybiegła z klatki schodowej. Była wściekła. Nie wiedziała czy łzy napływają Jej
do oczu dlatego, że sytuacja nie poszła po Jej myśli, czy dlatego, że
przestraszyła się Bartmana. Szlochając szła do swojego bloku. Ignorowała
wszystkie pytające spojrzenia przechodniów. Po przekroczeniu progu zauważyła
Kamę i Piotrka zajmujących się sobą na kanapie. Zignorowała ich docinki i poszła
do swojej sypialni zostawiając za sobą trzaśnięcie drzwiami i głośne „kurwa
mać”. Zdjęła z siebie ubranie i okryła ciało jedynie wielkim grześkowym
t-shirtem, który kiedyś u Niej zostawił. Spojrzała na telefon i zauważyła
nieodebrane połączenie od Kosoka. Wystukała jedynie na klawiaturze zdawkowego
smsa o treści „ Przepraszam, ale dzisiaj nie mam siły na rozmowę. Kocham Cię.
Wiki.” i po otrzymaniu raportu wyłączyła komórkę. Wyciągnęła z szafki Jacka
Danielsa i nie przejmując się szklankami wychyliła bursztynowy trunek prosto z
butelki. Stanęła naprzeciwko okna i zauważyła Bartmana gapiącego się na Nią ze
swojego salonu. Posłała mu środkowy palec i zasłoniła rolety. Dzień postanowiła
zakończyć w samotności.
*
Trzy
głębokie oddechy, zamknięcie oczu o policzenie do dziesięciu – tyle
wystarczyło, żeby Wiktoria wyrzuciła z oczu lekkie przerażenie i przykleiła
uśmiech na swoją twarz. W najbliższym czasie czeka Ją poważne zadanie,
zmierzenie się z rzeczywistością w obecności Grzegorza. Jak tylko może odwleka
ten moment, bo obawia się, że to wszystko może nie być takie proste. Teraz
musiała porzucić myślenie nad tym, bo kroczyła do drzwi, za którymi bez
wątpienia stał środkowy. Ostatni raz wzięła głęboki oddech i nacisnęła na
klamkę. Z szerokim uśmiechem otworzyła drzwi, jednak białe zęby szybko ukryła
pod grymasem zdenerwowania.
-
Czego? – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-
Chciałem Cię zobaczyć. I pogadać.
-
Gówno mnie to wszystko obchodzi! Spadaj stąd, bo zaraz przyjdzie Grzesiek! –
zamknęła drzwi.
Znowu
się zdenerwowała. Wyjrzała przez wizjer i zauważyła, że Jej gość schodzi po
schodach. W tym momencie żałowała, że wtedy poszła do tego klubu. Trzeba było
siedzieć w domu przed telewizorem, namówić Kamilę na kino, albo myśleć mózgiem
a nie tym co jest między nogami. A mówią, że to facetom zależy na seksie.
Ponownie usłyszała dzwonek do drzwi. Ponownie trzy głębokie oddechy, liczenie
do 10, uśmiech na miejscu- można otworzyć. Tym razem za dębowym kawałkiem
drewna spotkała tę osobę, którą powinna. Jej zielone oczy pojaśniały z radości
i od razu wspięła się na palce, żeby się przywitać.
-
Gotowa? To zbieraj się, jedziemy na imprezę?
-
Imprezę? Gdzie? – popatrzyła bez entuzjazmu.
-
Niespodzianka. – puścił Jej oczko.
-
Ok., niech Ci będzie. – wzięła torebkę, zamknęła drzwi na klucz i trzy minuty
później siedziała w grześkowym samochodzie.
-
A wiesz co? Jak wchodziłem do bloku to natknąłem się na Bartmana. Dziwne. W
ogóle wkurza mnie ten koleś. – dobrze, że brunet skupiony był na drodze, bo
mina Wiki raczej nie poprawiłaby Mu humoru.
-
Dlaczego? Myślałam, że w klubie wszyscy się lubicie.
-
Żartujesz? Tego nadętego buca?! Przeleciał pół Polski i myśli, że jest królem.
Dzisiaj Igła pytał o Ciebie, o Twoją pracę, mówił, że on by tak nie mógł
pracować za biurkiem w garniturku, a ten pajac zaczął z ironicznym uśmiechem komentować, że on lubi
takie kobiety, które w dzień są twarde, ale w nocy zmieniają się w prawdziwe
demony seksu. Myślałem, że mu walnę. Człowiek bierze ślub za cztery miesiące, a
komentarze ma na poziomie gimnazjum. A i
jeszcze dodał, że on uwielbia jak dziewczyna w czasie seksu przygryza ucho
facetowi i jednocześnie ręką drapie go po plecach. Ja wiem, że to nie jest
oryginalne, ale Ty tak robisz i od razu pomyślałem sobie… wiem przepraszam to
głupie. Po prostu go nie toleruję. – wyraźnie było widać, że środkowy nie
przepada za atakującym.
-
Daj spokój, nie uruchamiaj się. Olej tego kretyna i tyle. – starała się mówić
jak najbardziej lekceważącym głosem jednak było Jej ciężko, wiedziała, że nie
da się tego ukrywać w nieskończoność.
Mimo
to ponownie przybrała wesołą minę i wysiadła z samochodu, kiedy po piętnastu
minutach jazdy zaparkowali pod nowoczesny wieżowcem. Myślała, że to będzie
impreza klubowa, ale domówka też jest niczego sobie. Wjechali windą na siódme
piętro i od razu wiadomo było gdzie się kierować. Głośne przeboje ostatnich
wakacji informowały gdzie jest impreza. Wciskając swoją dłoń w dłoń siatkarza Wiktoria
przekroczyła próg mieszkania. Od razu zauważyła kto jest gospodarzem, bo
przybiegł do nich Lotman w przebraniu Freda Flinstona. Wiki nie podejrzewała,
że ten facet jest taki rozrywkowy, jednak okazało się, że to prawdziwy
„California Guy”. Proponował wszystkim drinki i piwo w czerwonym papierowych
kubkach, zupełnie jak we wszystkich amerykańskich młodzieżowych komediach.
Wczuł się chłopak w klimat. Wiki zauważyła, że na miejscu byli już „Nowakowscy”
więc odetchnęła z ulgą. W pewnym momencie zauważyła też Bartmana. Stał
nonszalancko oparty o futrynę i uśmiechał się w Jej kierunki. Zlekceważyła jego
wzrok i mocniej przytuliła się do Kosoka. Gospodarz nie dał się nudzić swoim
gościom i zorganizował mały turniej w Tekkena. Na szczęście Wiki była fanką gier
komputerowych i bez problemu odsyłała wszystkich przeciwników z kwitkiem. Na
pierwszy ogień poszedł Paul, który odpadł po niecałych pięciu minutach, za nim
Piotrek, Kama, Igła, Grzesiek, który starał się brać Ją na litość i uczucia, i
cała reszta, których imion nie zapamiętała. Ostatnim przeciwnikiem rudowłosej
był Zbigniew. Z szerokim uśmiechem usadowił się na podłodze, podkładając pod
pośladki poduszkę i wziął dżojstik do ręki.
-
No to mała, pokaż na co Cię stąć. Wujek Zbyszek Ci pokaże jak się gra. – powiedział
patrząc w oczy.
-
Wujku. Mała to jest twoja pała. Nie rozsiadaj się lepiej, bo nie ma sensu.
Między
tą parą zawodników iskrzyło, ale nie było to spowodowane grą komputerową. Wiki
chciała go unikać i nie zamieniać z nim ani słowa. Po rozpoczęciu pojedynku skupiła się na jak najszybszym
naciskaniu guzików. Szturmem ruszyła na postać Bartmana i zamaszystymi ciosami
powodowała, że jego zielony pasek życia stawał się co raz krótszy. Z
triumfalnym uśmiechem wykańczała jego postać.
-
O nie! Tak się bawić nie będziemy! Rewanż! – krzyknął zielonooki, kiedy na jego
połowie ekranu pojawił się wielki napis „game over”.
-
Ktoś tu nie umie przegrywać. Jak chcesz się dalej kompromitować, to dawaj. –
uruchomiła poziom ponownie. Kolejny raz bez chwili zawahania i ostrzeżenia zaatakowała
przeciwnika.
-
Ej, koleżanko! – oburzył się brunet – Od razu z rękami poniżej pasa? Widzę, że
nie lubisz czekać. – uśmiechnął się ironicznie.
-
Sprawdzam, czy na pewno walczę z mężczyzną. – tym komentarzem weszła na
niebezpieczny grunt.
-
Gdybyś miała wątpliwości, to mogę Ci udowodnić nie tylko na ekranie.
-
Bartman, nie przeginaj! – ostrzegł go Kosok.
-
Spokojnie Grzesiu. – uspokajała Go Wiki – Z takimi komentarzami poradzę sobie
sama. Mam czarny pas w poniżaniu. – w tym momencie ponownie wykończyła
komputerową Bartmanową postać.
-
Ooo, widzę, że koleżanka się zdenerwowała.
-
Weź się ogarnij. I chodź pogadamy. Na osobności. – wyminęła wszystkich gości
imprezy, którzy mieli miny jakby zobaczyli ducha. Co jak co, ale takiego obrotu
spraw na pewno się nie spodziewali. Nikt z nich nie rozumiał, dlaczego ta
dwójka gasi się z każdym zdaniem. Tym bardziej, że pamiętali imprezę
zorganizowaną przez prezesa w jego urodziny i poznali Wiktorię z zupełnie innej
strony. Co do Zbyszka, to w szerokim gronie znany jest ze swojego ciętego
języka, ale nigdy nie zachowywał się tak w stosunku do kobiety, a już na pewno
nie w obecności kolegów. Tylko jedna osoba ze wszystkich zebranych w salonie
wiedziała co jest grane. Kamila stała przy futrynie obserwując całe zdarzenie i
tylko kręcąc głową. Rzuciła Wiki karcące spojrzenie, kiedy przyjaciółka razem z
Bartmanem znikała za drzwiami sypialni Amerykanina.
-
Ej, o co im chodzi? – spytał Piotrek.
-
Nawet nie pytaj.
W
tym samym czasie Wiktoria wściekła gapiła się na Zbyszka, który patrzył na Nią
z szyderczym uśmiechem. Usiadł sobie w fotelu i czekał na rozwój sytuacji.
-
Co ty sobie wyobrażasz? Daruj sobie jakieś głupie komentarze bo to ci nic nie
da. Powiedziałam Ci, że to koniec. – mówiła celując w niego palcem.
-
Powiedziałaś mi, powiedziałaś. A Grzesia też poinformowałaś?
-
Hola, hola rycerzyku. Zajmij się sobą. To, że spieprzyłeś swoje życie nie
znaczy, że możesz i moje. Nie martw się Grześkowi powiem, jeszcze dzisiaj. Nie
chcę Go już dłużej oszukiwać. Ale ty się do tego nie wtrącaj. Lepiej skup się
na swojej narzeczonej.
-
Ja nie mam narzeczonej. – przypomniał Jej, świdrując jednocześnie swoimi
oczami.
-
To ją odzyskaj. – mówiła zdenerwowana przez zaciśnięte zęby. – I skończ te
dziecinne komentarze. Najlepiej mnie ignoruj. – wyszła z pokoju i trzasnęła
drzwiami.
Kiedy
weszła ponownie do salonu wszystkie rozmowy ucichły, a twarze skierowały się na
Nią. Podeszła do Grześka ignorując Jego pytający wzrok. Rzuciła tylko krótkie
spojrzenie Kamili pt.” nie jest dobrze”.
-
To może się napijmy. – rudowłosa przerwała milczenie i sięgnęła po butelkę
Heinekena. Jakby na komendę wszyscy znowu zaczęli zabawę.
-
No Kosa. – do pomieszczenia wszedł Zibi – Ostrą masz tą swoją dziewczynę. Z
takim temperamentem to musi być niezła w pewnych rzeczach.
-
Zamknij się Bartman. – wkurzył się
środkowy – Skup się na swojej Magdzie. Ona jest taka skryta, wiesz cicha woda
brzegi rwie, może ci rogi przyprawia.
-
Nie interesuje mnie to, bo już nie jesteśmy razem. – dało się zauważyć, że
wybrał nienajlepszy moment na swój coming out.
-
Nie dziwię się, że cię olała. – nie ustępował Grzegorz.
-
Przepraszam – wtrąciła się Wiki – my już pójdziemy. – wzięła siatkarza za rękę
i skierowała się do drzwi.
Kosok
nie protestował. Nie miał już ochoty na zabawę, a już w szczególności nie w
towarzystwie Bartmana. Wściekły wsiadł za kierownicę i odjechał z piskiem opon.
Z całą siłą zacisnął dłonie na kierownicy, aż zbielały Mu kłykcie.
-
Odwieźć Cię? – spytał szorstko.
-
Wolałabym, żebyśmy spędzili czas wspólnie.
-
Ok. To jedziemy do mnie. – mówił, utrzymując podniesiony ton,
Kiedy
weszli do mieszkania, Grzesiek sięgnął do lodówki po piwo. Usiadł wściekły na
kuchennym taborecie i gapił się w jeden punkt. Wiktoria wiedziała, że ten
moment na wyjawienie prawdy nie jest najlepszy, ale zdecydowanie ostateczny.
Usiadła naprzeciwko Grzegorza i upiła łyk z Jego butelki.
-
Grzesiu. – przeniósł wzrok z blatu stołu na Nią. – Musimy porozmawiać. –
wydukała, a serce biło Jej z szybkością pięciuset uderzeń na minutę.
****************************************************************************
No to mamy to, na co tyle czekałyście.
Ja naprawdę staram się być grzeczną dziewczynką, robię dobre uczynki, staram się nie przeklinać. Ale no matko, tego śniegu to tyle najebało, że się z domu nie dało wyjść. Idę chodnikiem, a czuję się jakbym szła przez jakiś śnieżny tunel. I pomyśleć, że to centrum miasta! Pogodo! Uprasza się o nadejście wiosny.
Uwielbiam takie sytuacje. Człowiek siedzi dwa dni nad notatkami, ślęczy po nocach przed komputerem, współlokatorzy myślą, że człowiek się wyprowadził i nic nie powiedział. A człowiek stworzył piękny rozdział licencjatu, był z siebie dumny jak cholera. Oddał do sprawdzenia. Leci z uśmiechem, żeby zebrać pochwały i nagle JEB! 90% do poprawy. Siedzi człowiek kolejną dobę i poprawia. Jak teraz będzie źle, tak pierdolę studia i zostaję tym ninja! Ale pocieszam się jednym faktem. Byle do czwartku a pędzę do domu na święta i wracam do Koziego Grodu dopiero 8 kwietnia. Fuck yeah! :)
Powiem tak: Luxtorpeda, Ras Luta, Riddim Band, Grubson Akurat,Strachy na Lachy, Zabili mi żółwia,Happysad, Junior Stress, Jamal, Power of Trinity, Mela Koteluk, Abradab, Pezet. No, tegoroczne Juwenalia zapowiadają się bardzo dobrze, czekam na pozostałe koncerty! :)
już niedługo kończymy to, wiecie?
i gdybyście miały ochotę zapraszam też na Trzy światy Agaty , czyli pierwsze moje opowiadanie, z którego jestem zadowolona. kurde, jest fajne! ;)
Całuję i przesyłam trochę Słońca! Buziaki, Embouteillages ;*
Całuję i przesyłam trochę Słońca! Buziaki, Embouteillages ;*
hej;) faktycznie pechowa ta 13;d na początku jak czytałam o tych białych goraczkach Wiki to pomyślałam sobie że jest w ciąży;) ale na szczęscie nie jest;d kurcze no to się porobiło;/ bartman zerwał z narzeczoną i się zakochał uuuu czuję kłopoty, wielkie kłopoty.Bo nawet jak Kosok się dowie i wybaczy to Zbyszek zrobi wszystko zeby środkowy o tym nie zapomniał.a jak nie wybaczy to Wiki Zbyszkowi tego nie wybacz;) (zaplątałam:)) czuję ciężkie dni (rozdziały) w tym opowiadaniu ehhh
OdpowiedzUsuńWspółczuję:( kurczę tyle siedzieć i potem okazuję sie że to na darmo;/ ehhh po co komu te studia;/ ja to normalnie przez ten śnieg dostałam depresji;/ gdzież o tej porze tyle śniegu..komus tam na górze cos sie chyba poje*****ło:) pozdrawiam:)
zapraszam na 13 rozdział na http://marzeniasiezmienija.blogspot.com :) pozdrawiam:*
UsuńŁooo no to ciekawie będzie... Nie pomyslałabym, że Zibi się zakocha i zerwie z narzeczoną ;/ Biedny Grześ! Już mi go szkoda normalnie.
OdpowiedzUsuńPoprawić 90% pracy zapewne łatwo nie jest... Pociesz się tym faktem, że będziesz miała trochę wolnego :) A zimy ja także mam już dość. W czwartek pierwszy dzień wiosny, a tu... ŚNIEG! Dużo śniegu ;/ Trzymaj się ciepło, pozdrawiam :)
No nie, żeby się tylko Bartman nie wtryniał teraz za bardzo. Od początku było powiedziane, na czym ten "związek" polega. Zgodził się na taki układ, a teraz wyjeżdża z tym, że ją kocha. Cholera wie, ile w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńPrzed Wiki teraz bardzo trudna i ciężka rozmowa z Kosą. Zobaczymy, jak to przyjmie. Na pewno nie będzie to dla niego łatwe. Nie dość, że robiła to, co robiła, to jeszcze ze znienawidzonym przez niego Bartmanem. No cóż, pozostaje tylko czekać na następny ;)
Pozdrowiam ;>
volleyball-journalist.blogspot.com
Embu palnę cię za tą pechową :* Lotman jako Flinstone <3 Kocham tą wizję! Jakbym ja to pisała szczerze powiedziawszy to Bartman by wygrał a potem ochrzanił za zbytnią pewność siebie xD Ale jeśli wybierać pomiędzy Kosą a Zibim to sory pomimo wszystkiego Zibi :D Ja po prostu lubię tych nie grzecznych. :3 Aczkolwiek baardzo mnie się ów rozdział podoba :* Jaki klimat <3
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Love you, love you, love you! Czekałam na ten dzień z utęsknieniem. Czy tak sobie wyobrażałam uwolnienie Bartmana? Nie wiem, ale i tak jest genialnie. Boże, jestem zbereźnikiem, ale jak weszli do sypialni Paula, myślałam że zaraz zaczną się ostro... uprawiać seks (!) pod nosem wszystkich.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, ten "ostatni raz" u Zbycha był cudowny. Czuć było w nim, że zaczął traktować dziewczynę jako coś więcej niż narzędzie przyjemności. Sprawa powinna się wyjaśnić, w końcu Wiki opowie wszystko Kosie. De facto, życie dziewczyny zależy od środkowego- ułaskawi lub zabije. (Mam nadzieję że zabije, i będzie mogła rzucić się w ramiona Bartmana).
Myślisz, że jak napiszesz małym druczkiem, to nie zauważę?! Co to za perfidna insynuacja, hm? Jaki koniec? Ja się nie zgadzam na takie rzeczy! ;*
Śnieg i u mnie, z tym że w dzień trochę stopniał, więc mam nadzieję że jutro będzie się dało iść po ludzku :D
Trzymam kciuki za zaakceptowanie rozdziału pracy licencjackiej! Musi być dobrze, czuję to w Esowych kościach!
Buziaki, S. ;*
Niee Zbyszek! Było tak fajnie ! Ale teraz jesteś szorstki i agresywny.... nie takiego Zbysia chcę w tym opowiadaniu....
OdpowiedzUsuńAle najbardziej żal mi Grzesia... chłopak zakochał się a Wiki go zraniła... Mam nadzieję, że się pozbierają wszyscy do życia i wszystko powróci do normy xD
ściskam :*
jeśli masz ochotę to zapraszam na szósteczkę http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
Usuńściskam :*
Powiedz mi dlaczego skończyłaś w takim momencie? No teraz to już na pewno nie zasnę. Oj widzę, że akcja się rozkręca i zaczyna się robić ciekawie. Jestem ciekawa reakcji Grześka. Oczami wyobraźni widzę Go jak obija mordę Bartmanowi:D Nam nadzieję, że nas tylko straszysz tym końcem. Nie rób mi tego:D Co do śniegu, to doskonale wiem co czujesz. Było już tak pięknie, a tu pewnego dna budzisz się i śniegu po kolana. Za 3 dni wiosna i ja mam nadzieję, że do tego czasu to coś białego zniknie z mych oczu! Buziaczki;**
OdpowiedzUsuńU mnie już piąteczka;) http://lotneszczescie.blogspot.com/ Zapraszam;))
UsuńNo nie tego się spodziewałam. Myślałam, że Wiki pojedzie pogadać ze Zbyszkiem, a ta mu się na szyję rzuca, a później dziwi się, że Zbyszek nie chce jej wypuścić, skoro to ona robi mu cały czas nadzieję na coś więcej, no i się chłopaczyna zakochał. Hamuj piętą, Bartman! :D dobrze, że Zbyniu nie wparował do mieszkania i nie rzucił się na Wiki, przed przyjściem Grzesia, bo Kosa mógłby zawału dostać. Kurcze żal mi go... Tkwi w nieświadomości, że ma przyprawiane rogi. Ale czyżby czegoś się domyślał, po tych słowach atakującego? "Wujku. Mała to jest Twoja pała." - padłam :D :D dobrze, że Wiki z Grzesiem wyszli z imprezy, bo aż boję się pomyśleć, co Zbyniu powiedziałby po kilku głębszych. Ciekawa jestem jak Grzesiula zareaguje na wyjawienie prawdy przez Wiktorię. Wybaczy jej, czy jednak to będzie koniec ich związku?
OdpowiedzUsuńAaa i Paul w przebraniu Freda Flinstona? To musiałoby być genialne :D swoją drogą, to rzeczywiście rozrywkowy facet z tego "naszego" Amerykanina, co można zobaczyć na niektórych prywatnych zdjęciach :D
Czekam na kolejną część. Pozdrawiam, Aga.
Nie ma nic lepszego na fatalne samopoczucie po rodzinnej libacji (i jej skutkach ubocznych :D), niż przeczytanie kolejnej, świetnej, porcji Enjoy'a! :D
OdpowiedzUsuńWiktoria ma po prostu do Zbyszka słabość i wbrew swoim postanowieniom i silnej woli, każde spotkanie kończy się w ten sam sposób. Nie wiem dlaczego, ale coraz bardziej zaczyna mi się podobać wydanie Bartmana w wersji bad boy'a & skurwiela, niż grzecznego romantyka. :D ciekawe czemu... :D Ale muszę przyznać, że ten, niby "ostatni" raz w mieszkaniu Zibiego był naprawdę inny od wszystkich poprzednich. On był taki delikatny, czuły, nie zależało mu tylko na swojej przyjemności, ale również na miłych uniesieniach względem Wiki. To było takie..., hmm, piękne? Nie wiem czemu, ale tak przypuszczałam, że się w niej zakocha. I to chyba wcale nie podejrzenia o wizji ostatniego seksu z Wiktorią sprawiły, że tego dnia zachowywał się tak, a nie inaczej... Pytanie tylko, czy kocha ją jak kobietę za całokształt, czy jak boginię seksu za wspólne przyjemności?
Dobrze, że Grzesiek nie spotkał się ze Zbiniem w mieszkaniu rudowłosej, bo chyba by się wzajemnie tam pozabijali! Swoją drogą, tak coś czułam, że na tej tajemniczej imprezie będzie "wróg publiczny numer jeden"... Ale po prostu padłam na beton jak czytałam te ich zajebiste docinki! :D No uwielbiam ich cięte języki i gotowe odpowiedzi na wszystko! :D "Wujek Zbyszek Ci pokaże jak się gra. - Wujku. Mała to jest twoja pała. " :D No leżę i podnieść się nie mogę! :D Mistrzostwo! :D Oczywiście miałam już różne zboczone myśli, tak jak panienka S. powyżej napisała, że podczas tej rozmowy na osobności w mieszkaniu Paula, znowu dojdzie między nimi do dzikiego seksu! Jaka szkoda, że do tego nie doszło! :D Taaak, jestem walnięta, nie musisz mi tego mówić. :D
Z drugiej strony jest mi żal Grzesiny, że tak żyje w nieświadomości i przekonaniu, iż Wiktoria jest z nim szczera... Ale w końcu zebrała się na odwagę aby wyjawić mu całą prawdę i jestem cholernie ciekawa, jak Kosa na to zareaguje i jakie podejmie kroki. Czy wybaczy? Czy mimo tych zdrad i potajemnych wyjść do Bartmana, będzie w stanie zaufać ponownie Wiki? Czy może powie jej, że ma się wynosić z jego życia? Tyle pytań rodzi się w mojej głowie i szkoda tylko, że na uzyskanie na nie odpowiedzi będę musiała czekać do publikacji następnej części. :)
Niedługo kończymy? Ale jak to?! :(
Zimie mówimy jedno, krótkie, stanowcze i zdecydowane: wy-pier-da-laj. :D
A i nie daj się licencjatowi! Ja też miałam takie spięcia z promotorką; ciągle pisałam, a ona ciągle: "do poprawy", "za mało"... Nosz kuźwa, ile można... Dlatego wiem, co czujesz i łączę się z Tobą w bólu i cierpieniu. :)
Przepraszam, że się tak rozpisałam jak głupia, ale etanol jeszcze mnie trzyma po wczorajszym, stąd też mój rozwięzły język. :D
pozdrawiam i całuję :*
Patex
Ciekawe, jak na tą prawdę zareaguje Grzesiek. Coś mi się wydaje, że jej nie wybaczy... Lepiej byłoby, gdyby mu powiedziała wcześniej, może inaczej by zareagował. A teraz? Pewnie z nią zerwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
co ten Zbyszek kombinuje. Na prawdę zachowuje się jak gówniarz. Nie może dostać tego co chce i od razu świruje. Wiki powie Grześkowi to On Go chyba zabije własnymi rękoma. Czarno widzę dalszą znajomość tej dwójki:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Kurde, ten Zbysio coraz bardziej działa mi na nerwy, prawie tak, jak Grześkowi. No ale jednak jakby nie patrzeć.. Wiktoria też ma w tym swój udział.. i nie jest on pozytywny. Oboje są winni, no ale Zibi mógłby trochę się ograniczać. Wrr. Mam nadzieję, że Grzesiek w następnym rozdziale już wszystkiego się dowie.. Tylko trochę obawiam się jego reakcji.
OdpowiedzUsuńDzięki za informację, pozdrawiam ;*
volleyballinmyheart.blogspot.com
kończymy? słowo ci się pomyliło! chodziło o początek, ja wiem ;3 przez cały rodział mina zmieniła mi się tyle razy, że zmarszczki to ja dostanę 3x wczesniej niż inni :) Od teraz jeszcze bardziej nie lubie tej zielonookiej mendy. ale zaraz. on i jakieś uczucia? gdzie? jak? kiedy? to jest dla mnie kompletnie nie do przyjęcia. przecie ta ropucha nie ma uczuć, a wyzszych to już w szczególności. Panie Bartman, my się chyba pogniewamy bo ja czuję, nie ja wiem, ze ty coś prędzej czy później odwalisz! A może i nie. Mozesz nie zdążyć, bo Wice zebrało się na chwilę prawdy i zniszczy wszytsko co do tej pory zostało zbudowane. Nie popieram zdrady (Broń Diable!) ale nie chcę, żeby się rozstali. Tak cholernie tego nie chcę. szkoda mi Grzesia, który nic nie zrobil a oberwie najbrdziej. Liczę na to, ze obije Bartmanowi ryj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię mój Leniwcu :*
Bartman ty mendo!! Jak on tak może ją szantażować? Szkoda mi jej strasznie bo zaplątała się. Ale mogła się nie wdawać w ten romans i byłoby po kłopocie, a teraz Wiki ma poważne problemy bo Bartman nie odpuści. Zastanawiam się tylko czy Wiktoria nie stchórzy tuż przed próbą wyznania prawdy... Bartman jednak nie popuści i będzie ją wykorzystywał. Jeśli jednak się odważy i wyzna Kosie prawdę, to nie mam pojęcia jak zareaguje, wiem tylko tyle, że łatwo i przyjemnie nie będzie...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za brak regularności ale natłok obowiązków mnie ostatnio dobija ;/ Pytałaś o moje gg :) Nie wiem czy podawałam ale zrobię to teraz 11159615 :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
No, to się teraz zacznie. Nie chciałabym być teraz na miejscu Wiki. Ja to bym się bała wyznać samą prawdę, a co dopiero myśleć o konsekwencjach. Bo takie pewnie ktoś poniesie. Sprawa ze Zbyszkiem zdecydowanie zaszła za daleko. I gdyby nie jego niewyparzona buźka może dałoby się o wszystkim zapomnieć, a tak... Kosok biedak, broni swoją dziewczynę przed chamskimi docinkami nie wiedząc, że to prawda. Jeżeli Wiktoria nie stchórzy to Grzesiek na bank przeżyje szok. Pozostaje tylko kwestia- jak się zachowa? Może wszystko przemyśli i wybaczy Wiki, a może straci i ją i narobi sobie problemów ze Zbyszkiem. Bo wiadomo, emocje w takich sytuacjach biorą górę. Ale chyba troszeczkę za daleko wybiegam w swoich domysłach, dlatego lepiej będzie jak poczekam na Twoją wersję :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco ;)
No powiem tak, że ta piosenka u góry wywołuje u mnie zawsze jakieś wzruszenie. ;p Filmu nie oglądałam, ale po teledysku mnie tak bierze xD
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy! :D No ja jestem zaskoczona wszystkim po kolei i nie wiem, czym bardziej ;p Kosa, zaczniemy delikatniej. Jest taki czuły i uroczy. Zawsze po stronie Wiki. A ona, co? No co kurcze? No brnęła dalej, nie myśląc o nim. Ja rozumiem Bartman. Jego "dzikość" i zadziorność. Ma w sobie te przyciąganie i takie tam, ale no kurczę. Albo jedno, albo drugie! I Ty dobrze wiesz, że jestem na nią z jednej strony zła, a z drugiej ubóstwiam ją za całokształt. xd Mam nadzieję, że Kosa nie popadnie w jakąś niepohamowaną wściekłość i nie pójdzie obić mordy Zibiemu, bo to nie wróżyłoby nic dobrego. Mam też cichą nadzieję, że Wiki też łatwo nie odpuści i nie zagłaska, bo nie byłoby to zbyt dobrym rozwiązaniem! ;d
Szczena mi opadła po wyznaniach Zbycha. Taki pewny odszedł od narzeczonej, ale co mu się dziwić, jak bardziej się z nią męczył, niż ją kochał? ;p Nie może odpuścić? Ja rozumiem, że on pan i władca, co chce to ma, ale nie wszystko jest takie ot proste! Niech skończy te szczeniackie zachowanie i znajdzie sobie inną, bo niszczy wszystko i tyle! xD
Przepraszam za tą nutkę złości, ale nie mogłam napisać, że wszyscy są wspaniali i koniec! To by było nie potrzebne skrywanie oceny bohaterów. Ciebie i tak uwielbiam! Zwłaszcza za to, że to opowiadanie nie jest to wszystko idealne, ale za to, że mogę się powkurzać, starać zrozumieć i stawiać swoje oceny :D To ja dziękuję, przesyłam buziaki w tą śnieżycę mam nadzieję, że dojdą! ;D Ja się nie zgadzam na koniec opowiadania!
Happiness ;*
Powie mu? Serio mu powie?
OdpowiedzUsuńOjej, już się boję. Dlaczego Wiktoria musiała brnąć w to wszystko? Teraz nie dość, że Bartman uczepił się jej jak rzep psiego ogona to jeszcze Grzesiek, którego kocha się na nią wkurzy. I wkurzy to chyba mało powiedziane.
Nie podoba mi się cała ta sytuacja. Będą kłopoty i to nie małe. Będzie afera i to nie mała.
Dobrze chociaż, że Kamili i Piotrkowi się jakoś układa ;)
A i bym zapomniała. Zbych zerwał zaręczyny, bo się zakochał w Wice? :O
No to nieźle im tu namieszałaś ;d
P.S. W chwili wolnej zapraszam na krótki i beznadziejny wpis na http://siatkarski-pamietnik.bloog.pl/ ;)
Pozdrawiam serdecznie, Kinga ;*
Ha, no w końcu jestem na bieżąco, chociaż jeszcze Agata mi pozostała, so sad. Nie lubię mieć zaległości, bo nie dość, że na okrągło jestem w tyle, to z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mi się nie chcę nadrabiać. Na całe szczęście spięłam dupsko i przeczytałam, z czego niezmiernie się cieszę. :)
OdpowiedzUsuńOj Bartman, Bartman, co się z ciebie za paskudztwo zrobiło. A gdzie trzymanie się umowy? Miał być tylko seks, a nie jakieś uczucia. I co teraz Wiktoria w twoim mniemaniu ma zrobić, co? Zostawić Kosoka tylko dlatego, że tobie się miłosne farmazony pierdolić zachciało? A móżdżku podczas uniesień miłosnych żeś czasem nie zgubił? W takiej sytuacji to mi nawet żal tego cwaniaka nie jest, zasłużył sobie. Jak dla mnie Wiki powinna zasadzić mu takiego porządnego kopa w cztery litery, może się w końcu chłopaczek otrząśnie.
Oho, szykuje się rozmowa z pogranicza najtrudniejszych i najbardziej emocjonalnych. Boję się, że Grześ zareaguje zbyt impulsywnie. A tego bardzo nie chcę. :c
Zimo - wypierdalaj! :D
Buziaki, Caroline :**
Pojawił się dziewiętnasty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń