Totalne skupienie kilku tysięcy ludzi zebranych na
Podpromiu. Jeżeli kibice denerwują się w takim momencie, to jak muszą czuć się
zawodnicy? Finałowy mecz o Puchar Polski między drużyną z Rzeszowa, a tą
z Kędzierzyna. Stan punktów 14:14 w piątym secie. W polu zagrywki pojawia się
Lotman. Stara się skupić jedynie na przerzuceniu piłki na drugą stronę.
Podrzuca piłkę, bierze rozbieg, wzbija się w powietrze i z całym zaangażowaniem
uderza w żółto-niebieską Mikasę. Niestety, piłka trafia w taśmę. Przeklina pod
nosem, przybija piątkę z kolegami widząc ich wściekłe spojrzenia pt. „ Jak
można spieprzyć w takim momencie?”. W graczy reprezentujących Kędzierzyn wdarły
się nowe pokłady nadziei. Fonteles posyła w stronę przeciwników potężną
zagrywkę. Na szczęście Igła po raz kolejny popisuje się fantastyczną obroną.,
Tichachek rozgrywa piłkę na środek, Nowakowski wyskakuje i w swoim stylu posyła
piłkę w okolice trzeciego metra. Trzech zawodników ZAKSY rzuciło się do obrony,
jednak jak to zwykle w takich sytuacjach bywa- piłka z impetem uderza w boisko.
Radość w drużynie z Rzeszowa i kibicach nie była wcale ukrywana. Jednak ten
jeden punkt to jeszcze nie koniec meczu. Na boisku pojawia się Kosok w celu
podwyższenia bloku. Tym razem do zagrywki szykuje się Bartman. Wyciąga przed
siebie piłkę i błyskawicznie z całą siłą przerzuca ją na drugą stronę siatki.
Gacek poradził sobie z odbiorem, Guma dostał idealną piłkę do rozegrania,
Rouzier wybrał kierunek po prostej. Jednak nie udało mu się sforsować bloku i
piłka odbiła się od szczelnego, rzeszowskiego muru i spadła pod nogami
Francuza. Kibice wydali z siebie dzikie okrzyki radości i wstali z miejsc.
Resoviacy krzyczeli „jeszcze jeden”. Bartman ponownie szykował się do zagrywki
i spojrzał tylko krótko na tablicę wyników. 16:15 dla Resovii. Jeszcze tylko
jeden punkt i zdobędą trofeum. Skupił się maksymalnie i wykonał zagrywkę. Piłka
otarła się o siatkę i zatrzymała na chwilę na taśmie. Konsternacja i
wstrzymanie oddechów. W końcu spadła przy linii środkowej po stronie ZAKSY. Bez
szans na obronę. Trofeum wędruje do rąk graczy z Rzeszowa.
Grzegorz przejechał wzrokiem po trybunach, jednak
mimo tlącej się w środku nadziei nie zauważył rudowłosej dziewczyny wśród
kibiców. Zawiedziony wrócił do kolegów.
Piotr tymczasem podszedł z szerokim uśmiechem w
stronę w stronę jednego z sektorów. Zignorował nastolatki proszące o zdjęcie i
autograf. Podbiegł do niewielkiej brunetki i łapiąc jej twarz w dłonie wpił się
w jej usta. Wśród zebranych dziewczynek dało się usłyszeć jęk zawodu. Oboje
skwitowali to uśmiechem. Umówili się, że za 30 minut spotkają się pod halą. Piotrek
wrócił do kolegów i kibiców. Po wspólnym cieszeniu się i krótkim prysznicu
pobiegł na parking, żeby Kamila nie musiała długo czekać. Otworzył jej drzwi do
samochodu, a sam powędrował za kierownicę.
- Zapraszam cię do mnie na kolację. – posłał w jej
stronę promienny uśmiech. Szybko dotarli do mieszkania siatkarza . Kamila
usadowiła się na kuchennym stołku i obserwowała kulinarne poczynania mężczyzny.
O dziwo był całkiem dobrym kucharzem, a może to spaghetti nie jest zbyt
wymagającym daniem.
- Kochanie. Mogę cię o coś spytać? – zaczął i widząc
minę Kamili pewnie wyrzucał z siebie kolejne słowa – Co się dzieje z Wiktorią?
Kosa mówił, że nie widzieli się od imprezy, nie odbiera telefonów, albo zbywa
Go po kilku minutach.
- Jest chora. – skłamała brunetka – Ciągle leży z
gorączką, nie ma siły na rozmowy i spotkanie. Nawet mnie wygania z pokoju.
- To dobrze, że to tylko to. Po tym co mi mówiłaś
jak się kiedyś bawiłyście trochę się martwiłem. Grzesiek zakochał się po uszy.
W dodatku to mój przyjaciel i nie chciałbym żeby cierpiał.
- A Wiki to moja przyjaciółka. I chociaż nie jest
święta, z niejednego pieca chleb jadła to wiem, że Ona też darzy Grzecha
uczuciem. Może to trochę nowe dla Niej, tak samo jak i dla mnie, ale będzie
dobrze. A teraz skończmy temat Kosoków. Lepiej mi powiedz dlaczego te wszystkie
małolaty wołają do ciebie po imieniu! – spytała.
- Słucham? – Nowakowski popatrzył na nią zaskoczony.
- No co wy na „ty” jesteście? Jeszcze raz to
usłyszę, a ustawię te wszystkie napalone lale.
- Kamilko. – zbliżył się do niej – Co mnie obchodzą
jakieś nastolatki? Przecież nigdzie nie znajdę lepszej dziewczyny. To ja
powinienem zapytać skąd ty znasz te wszystkie pozycje, sztuczki i akrobacje?
Raczej w szkole tego nie uczą. – posłał jej z uśmiechem podejrzliwe spojrzenie.
- Piter. W mojej uczyli. – puściła mu oko – Nigdy
nie udawałam, że jestem bogobojną i świętą dziewicą. Akurat trafiłeś na
najgorętszą partię Poznania. Tam już nie
miałam wolnych facetów, więc przyjechałam tu. Ale na moje i twoje szczęście
spotkałam jednego, który spełnia wszystkie moje wymagania. I myślę, że
powinieneś się cieszyć, że nie jestem kłodą!
- Jesteś najlepsza! – wyłączył kurki z gazem, bo
teraz w jego głowie pojawiła się zupełnie inna myśl niż gotowanie. Posadził
Kamilę na stole i zdjął jej koszulkę. Ustami błądził po jej ciele, a dłońmi
gładził nagie plecy. Na szczęście ten kuchenny mebel okazał się na tyle
wytrzymały, żeby utrzymać ich ciężar, a
kilkunastominutowe wzajemne pieszczoty doprowadziły ich do wspólnej
satysfakcji.
- Jesteś niesamowita. – wyszeptał do jej ucha.
- Ty też jesteś niczego sobie. I muszę Ci
powiedzieć, że to co mówią o facetach z długimi nosami to prawda. – na te słowa
oboje zaczęli się śmiać.
*
Czternastu mężczyzn, jedenaście kobiet, osiem
butelek wódki, niezliczona ilość pustych butelek po piwie toastów. Tak świętują
dzisiejsi zwycięzcy. Powszechnie wiadomo, że alkohol rozwiązuje język. Panowie
nie szczędzili więc komplementów w kierunku pań, i sobie wzajemnie docinek.
- Proponuję wznieść toast za nasze zwycięstwo! Teraz
oby tak samo w reprezentacji i w PlusLidze! – za stołem stanął Bartman,
unosząc kieliszek bezbarwnego alkoholu ku górze. – I za zdrowie naszych
pięknych pań oczywiście!
- O właśnie! Dlaczego nie jesteśmy tu wszyscy i
dlaczego nie ma niektórych dziewcząt? – Igła był już widocznie po kilku
setkach.
- Piter świętuje z Kamilą i siebie, a Wiki jest
chora. – odpowiedział smutno Kosok.
- Taa, chora. – skomentował Zbyszek.
- Może ty wiesz lepiej Bartman! – zagrzmiał
środkowy.
- Spokojnie. Tak tylko mówię. Nigdy nie wiadomo co
się dzieje, kiedy nie widzimy. Martwię się o Ciebie, nie chcę żebyś cierpiał. –
patrzył na Niego z ironicznym uśmiechem.
- Martw się o siebie kretynie.
3
tygodnie później.
Wiktoria w ciągu tygodniowego odwyku doszła do
siebie. Pozbyła się depresji i ponownie była silną, pewną siebie kobietą. W
pracy również szło Jej świetnie. Podpisała bardzo ważną umowę kredytową z
poważnym kontrahentem, za co dostała pięciocyfrową premię. Takie rzeczy od razu
poprawiają Jej humor, bo każdą złotówkę przelicza na nową parę butów, sukienki,
imprezy. Z Kosokiem również dobrze Jej się układa. Są ze sobą od nieco ponad dwóch
miesięcy, a zachowują jakby znali się od wczoraj. W Ich oczach można zauważyć
ten sam błysk, to samo pożądanie. Oboje mają świadomość, że to nie jest żaden
wyczyn. Takie zachowanie byłoby prawdziwym sukcesem po kilkunastu latach
małżeństwa. W tym szczęściu brakuje jeszcze jednego ramienia trójkąta. Zbigniew
Bartman ma jednak w sobie coś, że nie sposób mu odmówić. Wiki nadal spotyka się
z nim w wiadomym celu. Naprawdę chciałaby być szczera wobec Grzegorza, ale to
jest silniejsze od Niej. Obiecała sobie jednak, że zakończy znajomość z
zielonookim przy najbliższym spotkaniu. Później będzie liczył się dla Niej
tylko jeden brunet.
******************************************************************************
Tak. Wiem, że ten rozdział jest o niczym.
Tak. Wiem, że terminy nie trzymają się kupy.
Tak. Gwarantuję, że następny rozdział będzie ciekawszy.
00:33 na zegarze, a ja zamiast kłaść się spać i jakoś mentalnie przygotować na jutrzejsze zajęcia zaczynające się o 7:30, wolę knuć kolejne intrygi. Muszę jakoś zmienić swój nocny tryb życia, na dzienny. Zdecydowanie!
Tak wiele rzeczy do zrobienia. A tak mało czasu! Ja wiedziałam, że będę żałować, że nie spięłam dupy w ferie! Zamiast pisać tą durną pracę w lutym, to czeka mnie upojne 36 godzin z pisaniem rozdziału, bo we wtorek trzeba oddać. Wiadomo, pod presją lepiej się pisze! ;)
Zimo.I po co wróciłaś?
Uwielbiam Was! Buziaki, Embouteillages ;*
raj w związku Pitera i Kamili mnie cieszy i mam nadzieję że nic sie nie popsuje;) a co do Wiki to też jestem zadowolona że ten tygodniowy odwyk jej pomógł ale powinna skończyć spotykac się ze Zbyszkiem(taaa wiem że łatwo powiedziec;p) ale jeżeli na prawdę coś czuje do Grzeska to niech skończy to raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci męczyc się nad pisaniem tej pracy.Ale przyznaję Ci rację że pod prasją lepiej się pisze;p też niestety mam ten nawyk zostawiania wszysztkiego na ostatnią chwilę a potem żałuję.Ale trzymam kciuki żeby udało Ci się ze wszystkim zdążyć:) Pozdrawiam:**
aaa i jescze jedno;p zgadzam się co do tej głupiej zimy:( bryy ale oby do środy a potem(podobno) już ma być ciepło;) Trzymaj się cieplutko;)(juz teraz na prawdę się żegnam;p) Paaa;) ;**
UsuńTeż mi takie pierdolenie o niczym wychodzi. Racja zimo! won! Mam stare okna u siebie i jak wieje od ich strony to temperatura automatycznie do 18 stopni :/ przy zwykłych dwudziestu paru...Kosok to takie nudne stworzenie :P Nie bardzo lubię Zbysia,ale jednak trudno mu się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńa jednak nie zakończyła schadzek z Bartmanem i pewnie nadal nie będzie w stanie. Oby to wszystko nie odwróciło się przeciwko Jej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
No cóż, wczoraj nadziergałam komentarz na telefonie, ale jak to tam zawsze coś się kliknie nie tak i nie ma. Ja rozumiem, że Zibi ma w sobie to "coś", ja naprawdę to rozumiem. Mimo wszystko nie jestem wstanie zrozumieć dwufrontowego życia Wiki. No ja bym nie dała rady tak ukrywać wszystkiego, zwłaszcza, że się zadeklarowała. Wcześniej to chociaż wolny związek był :D Na serio, to posądziłabym o to bardziej Kamę, która dziwnie grzeczna jest jakoś ;p A w jakim napięciu czekałam na zakończenie relacji z imprezy, bojąc się, że Bartman coś chlapnie. Szkoda, że Wiki nie było na meczu, pokazała, jak jej zależy. Gratuluję! A może nie chciała kusić losu? Ło matko, co się ze mną dzieje? Nie powinnam tak naskakiwać, ale jakoś mam czas szczerości. Czy innego typu, nie wiem wprost czego, więc przepraszam za moje pierdolenie o niczym ;* Bezsensu wszystko! ;/ No cóż, do pracy rodacy! Ja też nadrabiam to, na co miałam ogrom czasu wcześniej, ale jak ma się nóż na gardle, to przynajmniej się nie ślimaczy nad czymś, tylko się robi to, co trzeba i czasu się tyle nie marnuje. :D Więc, ja zwijam do moich angielsko-zoologicznych koszmarów. Obiecuję, że wrócę! Egh... nauka wyprała mi mózg, wraz z tym śniegiem xd Dobra, już koniec! Czekam na kolejne cudeńko, które ma mi jakoś rozświetlić, a może skomplikować rozgryzienie panny W. :D
OdpowiedzUsuńCałuję, Happiness! ;*
Rozdział nie jest zły, nie ma co narzekać! :) Wiadomo, że czasem musi być kilka mniej ciekawych by w innych coś się działo ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że przy tym alkoholu Bartman wszystko wyśpiewa.. ale na szczęście nie! Chociaż coraz bardziej zaczyna sugestie - nie ładnie, haha :D A Wiktoria już kolejny raz obiecuje sobie, że zakończy tę znajomość, czy skończy się tak samo jak zawsze ? ;)
Pozdrawiam :*
ogólna słodycz, romantyczność i bezproblemowy związek- to o czym chce mi się czytać. Nowakowski ty demonie! Jakby w niego coś wstąpiło. Piter zrobił się chętny i nie rumieni się co krok? Patrzcie jak kobieta potrafi odmienić. A taka kobieta to już w ogóle :D
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaję jakoś, że to zwykła choroba nie była, tylko przeciagający się moralniak. Organizm nie wytzrymał i masz babo placek.
Panie Bartmanie, postuluję o całkowite odpierdolenie się od Wiktorii, inaczej zbiorę całą swoją siłę, wygrzebię się z łóżka i powybijam ci te wszytskie ząbki.
Rozdział o niczym? Sama jesteś o niczym. Mi się osobiście bardzo podoba! Z drugiej strony, ty przynajmniej coś piszesz :)
buziaki :*
Rozdział jest jak zwykle super, więc nie masz co marudzić, że zły. No i ja osobiście nie mogę się już doczekać kolejnego! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńP.s.
Wiedziałam, że Zibi działa na nią jak lep na muchy i tak szybko nie zakończy tej znajomości :)
hah... a ja tam się cieszę że Wiki nie zrezygnowała z Zibiego, i mimo iż ostatnio... nie darzę go sympatią [delikatnie powiedziane], to lubię sobie wyobrażać, że jest taki jak za czasów Japonii, Kanady itp, ogólnie z 'Igłą Szyte':) Lubię żyć marzeniami xD
OdpowiedzUsuńTylko czy Bartman nic nie wychlapie...? oczywiście "Tak całkiem przypadkiem" :D Wiki miałaby przeje... chane xD
No i mino wszystko żal poczciwego Kosy... Taki trochę wykorzystany bidula....
Ale przynajmniej Kamie i Piterowi się układa! :D Także źle nie ma ;P
Czekam na next i pozdrawiam :***
PS Wiosno napierdzielaj! :D
piąteczka na http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
Usuńgorąco zapraszam :*
Co Ty gadasz, wcale nie jest o niczym! A mecz?! A Kama i Pit? I starcie na linii Kosa- Zibi... Chyba sama nie przeczytałaś swojego rozdziału! ;* (żarcik). Do tego wiadomość sprytnie ukryta między wierszami- Wiki znowu spotyka się z Zibim. O, Kochana! Na początku byłam przeciwna temu romansowi, potem mi się zaczęło podobać, a po ostatnich starciach chcę jak najwięcej! Stałam się zła i niedobra i pragnę odprawić Grzesia jak najdalej. Wiem, że oboje coś do siebie czują, ale lepiej żeby nie cierpiał, na prawdę! Niech sobie znajdzie jakąś miłą, spokojną dziewczynę, z którą będzie grywał w Fifę, i która będzie go dopingować na trybunach. Bo nasza Wiki to inny typ, i raczej się nie zmieni przez jego czekoladowe spojrzenie ;). Także od dziś- całym sercem za Zibim! (tak wiem, mam nie po kolei w głowie).
OdpowiedzUsuńCo do Pita i Kamy- bomba! Dobrze, że stół wytrzymał ten słodki ciężar, bo bywa różnie *.* Teraz to już oficjalne, i hotki muszą obejść się smaczkiem. Nie dla psa kiełbasa! Ale, ale! Gdzie nam zaginął Lotek? Było gorąco ostatnio, a teraz amanta na horyzoncie nie widać. Pewnie szykujesz go do boju w następnych rozdziałach, będę wiernie czekać na te ciemne oczki ;)
Co do nocnego życia, to rozumiem Cię doskonale. U mnie właśnie jak się robi zbyt późno, wszystko na głowie, wtedy akurat pojawia się wena. Nie daj się zjeść przez terminy, trzymam kciuki, na pewno ze wszystkim zdążysz ;*
A dzisiaj zawał na miejscu, jak Kosa legł na boisku to serce mi stanęło! Natomiast wynik jak najbardziej na tak :D
Buziaki, S. ;*
Aż mnie normalnie przeszły ciary, jak przeczytałam Twoją relację z tego meczu! :) Zresztą, ja mam tak za każdym razem. :)
OdpowiedzUsuńPiotrek jest zakochany na zabój w Kamili i to widać na kilometr! :) A wydaje mi się, że chyba i ona przestała myśleć o jakimś skoku w bok, że coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że to Nowakowski jest miłością jej życia. Ale kto tam wie, co jej w głowie siedzi...? :)
Ha! A nie mówiłam?! Wiedziałam, że Wiki nie oprze się urokowi osobistemu Zbyszka i dalej będzie ciągnąć -(przyszło mi na myśl coś zboczonego, ale może powstrzymam się od tego, by to napisać :D :P) - tą farsę i podwójne życie. Co nie zmienia faktu, że mogłaby się na któregoś chłopa w końcu zdecydować, bo niby czuje, że kocha Grzegorzynę, ale nie potrafi zapomnieć o dzikich przygodach w łóżku Bartmana... Jeśli dalej będzie tak postępować, to raczej daleko nie zajdzie...
Nocny tryb życia? Witam w klubie. :) :P Ale jak to mówią: korzystaj z życia, a wyśpisz się po śmierci. :)
macham łapką na pożegnanie :)
Patex
Twoja relacja z meczu jest boska ! Serio , serio , serio boska ;D Chyba najlepsza jaką w życiu czytałam kocham tego bloga i czekam na następny rozdział .;D W wolnej chwili zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiotrek i Kamila są w sobie zakochani po uszy ;) Bardzo mnie to cieszy ;) A najbardziej chyba fakt, że Kama się wreszcie ustatkowała i nie poszukuje jednorazowych przygód ;)
OdpowiedzUsuńWiki, oj Wiki. Co ty teraz zrobisz biedna?
Kurde, mam wrażenie, że Kosok się dowie na tej imprezie o wyskokach Wiktorii. Boję się, że Bartman po pijaku coś chlapnie.
Proszę, powiedz, że się mylę! ;d
Pozdrawiam serdecznie, Kinga ;*
Relacja z meczu naprawdę cudna :O Te szczegóły, jakby człowiek tam był :>
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kosa się nie dowie o tych wyskokach Wiki, bo będzie kwas D:
Co do niej, to ja wiem - Zbyszek, to Zbyszek, ale mimo to powinna się ogarnąć z tymi swoimi przygodami, szkoda Grześka :<
Racja, zima jest zła, wiosno napierdzielaj ;D
Pozdrawiam ;>>
volleyball-journalist.blogspot.com
No widzę że u Piotrka i Kamy miłość kwitnie;) Oj coś mi się wydaje, że Zibi nie będzie trzymał języka za zębami i w końcu powie Grześkowi, że obraca jego pannę. Fajny rozdział i czekam na kolejny;))
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że Wiktoria się już ze Zbyszkiem nie spotka, ale jak widać się pomyliłam. Wiki twierdzi, że kocha Grześka, więc dlaczego spotyka się ze Zbyszkiem? Nie rozumiem jej już w ogóle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Pojawił się osiemnasty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńCóż, między Grześkiem a Zbyszkiem iskrzy . Oby tylko nie było z tego jakiegoś mega wybuchu. Bo chyba nie byłoby to korzystne dla nikogo z tej trójki. Moim zdaniem Wiki powinna się w końcu opamiętać, a najlepiej za przykład postawić sobie Kamę, która pokazuje, że można żyć z jednym facetem. Ktoś powie, że to co innego, ale mi się tak nie wydaje. Na początku było fajnie, ale teraz wszystko się pokomplikowało. Raz, czy Zbyszek się nie wygada, a dwa, czy Wiki nie "zeżrą" wyrzuty sumienia i czy nie pogubi się w swoich kłamstwach. Mimo wszystko jej tego nie życzę, bo widać , że Kosok ją kocha :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie ;)
OdpowiedzUsuńNotkę przeczytałam u Ciebie w dniu dodania, ale z racji tego, że od kilku miesięcy mam niezłe przeboje z komputerem, który sam się wyłącza i nie chce się włączyć przez kilka dni, a przez telefon nie mogę dodać komentarza, komentuję dziś, bo o dziwo komputer wrócił do żywych sprzętów :D
Bardzo fajnie, że Kamila z Piotrkiem się dogaduje i tworzą szczęśliwą parę. Mam nadzieję, że nic ich szczęścia nie zakłóci.
Zbychu to zawsze coś wtrąci od siebie, nieokiełznany chłopak no! :D zawrócił w głowie tej Wiki aż za bardzo. Żal mi Grzesia, bo chłopaczyna taki zakochany, a Wiki odstawia cyrki na boku. Ciekawe, czy rzeczywiście zakończy znajomość ze Zbyszkiem przy najbliższym spotkaniu, czy jednak owe spotkanie zakończy się w łóżku z Bartmanem między nogami. Mam nadzieję, że jednak Wiki się opamięta i zrozumie, że bardzo krzywdzi Grześka. No i myślę, że Zbyniu powstrzyma swój niewyparzony język i nie wychlapie wszystkiego Grzesiowi. Pal licho jego narzeczoną, skoro wie, że zdarzają mu się skoki w boki, a i tak ją to nie obchodzi.
Czekam na kolejną część i zapraszam do siebie.
Pozdrawiam :)