środa, 6 lutego 2013

5. Move in the right direction



Życiowy cel. Podobno każdy powinien jakiś mieć. Dobra praca, wyższe wykształcenie, mąż, żona, dzieci, luksusowy samochód, ogromny dom. Musimy żyć po coś. Tym czymś jest to, do czego wszyscy dążymy. Szczęście. Bo kto z nas chciałby być nieszczęśliwy. Chciałbyś? Ja też nie!

Grzegorz też chce być po prostu szczęśliwy. Może się wydawać, że jest. W sumie po części tak jest. Może z głową uniesioną do góry powiedzieć „tak, jestem szczęśliwy”. Ma pracę, którą kocha. W końcu siatkówka jest Jego pasją. Jest dobry w tym co robi, więc jest też doceniany. Miejsce w kadrze narodowej to zaszczyt, o którym marzy każdy sportowiec. Kolejne zdobywane medale dumnie spoczywają na zarezerwowanej ścianie. Ma wspaniałą rodzinę. Rodzice widzą w Nim najlepszego siatkarza na świecie; brat Michał jest Jego najlepszym przyjacielem. Żółw Roman jest kumplem, który zawsze jest przy Nim. I może chociaż nie jest to zwierzę prawdziwego mężczyzny, jak pitbull  czy rottweiler, to nie wymaga zbyt wiele uwagi. Tak więc jest szczęśliwy. Prawie. Nie ma obok siebie osoby, którą mógłby obdarzyć miłością, spędzać z  nią każdą wolną chwilę. 27 lat na karku i zero perspektyw na ulokowanie swoich uczyć. Ponowienie: prawie.

Spotkał kobietę, która od dwóch tygodni siedzi w Jego głowie. I chociaż nie zna Jej dobrze to wie, że chce z Nią spędzać więcej czasu. Niestety, jak szybko pojawiła się w Jego życiu, tak równie błyskawicznie z niego zniknęła nie pozostawiając numeru telefonu. Musi się z Nią spotkać, bo już dłużej nie wytrzyma. To stało się jak obsesja. Gdy tylko otworzy oczy myśli o Niej, tak samo przy prasowaniu, trenowaniu, zasypianiu. Dzisiaj ma wolny dzień, więc ma zadanie do wykonania – znaleźć piękną rudowłosą.
Spotkania, spotkania, tabele, spotkania. Czy to wszystko musi być takie nudne? Chociaż Wiktoria lubi swoją pracę to wolałaby zająć się czymś bardziej interesującym.  Przejrzała już dzisiaj wszystkie strony internetowe, które nie wnosiły nic do Jej życia zawodowego. Odnosiła wrażenie, że im częściej patrzy na zegarek, tym wolniej płynie czas. Na szczęście po wielu długich godzinach wybiła 17. Odpalając papierosa otworzyła z impetem drzwi, co spowodowało, że w coś uderzyła i usłyszała krótkie „kurwa”. Spojrzała z zaciekawieniem w stronę, z której dobiegło to soczyste słowo.
- Grzesiek? Co Ty tutaj robisz? – powiedziała z uśmiechem.
- Wiesz, przechodziłem obok. A tak serio, to nie zostawiłaś mi swojego numeru telefonu, więc musiałam Cię znaleźć. Jedyne co wiedziałem, to gdzie pracujesz, więc jestem. – patrzył na Nią tymi swoimi czekoladowymi oczami, tak jak patrzeć nie powinien.
- Sprawdzałam, czy jesteś wytrzymały. – puściła Mu oczko – To co? Może wyskoczymy na kawę? – podeszła do Niego i wspięła się na palce, żeby dosięgnąć Jego ust.
- Chętnie. – odpowiedział po chwili. – Gdzie idziemy?
- Do Ciebie! – rzuciła stanowczo.

Po przekroczeniu progu mieszkania nie skierowali się do kuchni. Składając pocałunki na najróżniejszych częściach swoich ciał podążali do sypialni. Bez zbędnych ceregieli przeszli do właściwej akcji. Błyskawicznie pozbyli się ubrań. Wiktoria rzuciła siatkarza na łóżko i prężyła się nad Jego ciałem. Palcami przesuwała Jego gęste, kruczoczarne włosy, a z pomocą ust zostawiała różowe znaki na Jego szyi. Zjeżdżała dłonią po Jego umięśnionym torsie, wyraźnie zarysowanym brzuchu. Nie pozwalała Mu przejąć inicjatywy. To Ona dzisiaj była osobą, która decydowała o wszystkim. Dziwiła się sama sobie, jak bardzo ten facet działa na Nią jak magnes. Obiecała sobie, że na razie nie będzie się z nikim wiązać, ot zwykły układ bez zobowiązań. A tymczasem od ostatniego spotkania ciągle o Nim myśli. Każdego dnia miała nadzieję, że się pojawi, że jakimś cudem zdobędzie numer i zadzwoni. Grzesiek w tym samym momencie skupiał się na przyjemności dostarczanej przez rudowłosą. Obserwował Jej ciało, które pokryte było kropelkami potu. Chciał, żeby nigdy nie uleciała z Jego ramion. Musi znaleźć sposób na to, żeby Wiki chciała z Nim być. Tylko jak? Czy tak wyzwolona kobieta chciałaby być z takim nudziarzem jak On? „Oby Panie Kosok, Oby”- powiedział w myślach i w tej samej chwili odrzucił racjonalne myślenie, bo w Jego głowie pojawiła się wdzięczność za umiejętności rudowłosej. Wpił się w Jej usta i ścisnął Jej włosy, odchylając Jej głowę do tyłu. Była dla Niego najpiękniejsza. 

- Nie dość, że jesteś niezły w łóżku, to jeszcze potrafisz gotować? – Wiktoria siedziała na wysokim krześle przy kuchennej ladzie, w czarnej grześkowej koszuli.
- Coś tam czasem upichcę, ale bez przesady. – postawił przed Nią talerz z ugotowanym ryżem i pachnącym, soczysty, kawałkiem piersi z kurczaka.
- Żartujesz sobie? – stwierdziła przegryzając pierwszy kęs. – Lepsze niż mojej mamy!
- Widzisz… mam jeszcze inne ukryte talenty, które jeśli mi pozwolisz, dam Ci poznać. – znowu patrzył w Jej oczy tymi swoimi czekoladowymi szkiełkami. Kolejny raz tak, jak nie powinien.
- Grzesiu. Lubię Cię. Lubię spędzać z Tobą czas, tym bardziej, że większość tego czasu jednak spędzamy w łóżku. Ale chyba nie powinieneś robić sobie nadziei na coś więcej.
- To nie są nadzieje. Ja po prostu chciałbym spróbować. Siedzisz ciągle w mojej głowie. Już wtedy, kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się koło banku, nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Przypominałem sobie Twoje zielone źrenice i chciałem chociaż jeszcze raz móc w nie spojrzeć. Działasz na mnie tak, że przestaję być nieśmiały i skryty. Wiem, że nadajemy na tych samych falach. Jesteś piękna. Dobrze mi przy Tobie. Czego się boisz? – wpatrywał się w Nią jak w obraz.
- Jeju, musisz tak na mnie patrzeć? Ty chciałbyś już związku. Potrzebujesz osoby, która da Ci wsparcie. Ja raczej nie jestem jeszcze gotowa na poważne życie. Nadal wydaje mi się, że jestem na studiach, a priorytetem jest zabawa. Nie wiesz o mnie wiele. Nie wiesz, że przez ostatnie cztery lata moje związki polegały na jednonocnej przygodzie. Z Tobą wydaje mi się, że mam ochotę na więcej i to mnie  przeraża. Nie wiem czy potrafię z kimś być. Tak po prostu być.
- Wiki. Ja nie chcę Cię przyciskać, tylko mówię jak jest. – złapał Ją za dłoń – Nie uciekaj ode mnie, spotkajmy się czasem i zobaczymy czy coś z tego będzie. W ciągu tych kilku chwil z Tobą przypomniałem sobie co znaczy żyć. Możemy się tak umówić? – uśmiechnął się. Wyglądał cholernie słodko i seksownie, kiedy wraz z uśmiechem na Jego policzkach ukazywały się dwa dołeczki.  
- Jasne. – odwzajemniła uśmiech. „Co ten facet z Tobą robi?” pomyślała.
Po kilku godzinach spędzonych na gadaniu o siatkówce  i tajemnicach świata bankowego, Wiktoria postanowiła wrócić do siebie. Przebrała się w swoje ubrania i kilka chwil później była gotowa do wyjścia.
- Kolejny raz dziękuję Ci za miło spędzony czas. – powiedziała przekraczając próg.
- Ja Tobie też. Mam nadzieję, że szybko to powtórzymy.
- To do zobaczenia. – uśmiechnęła się i ruszyła do domu.
- Nie tak szybko! – złapał Ją za dłoń – Tym razem poproszę Twój numer telefonu. – zapisał ciąg cyfr w swojej komórce. Następnie złapał Jej twarz w swoje ogromne dłonie i wpił się w Jej malinowe wargi na blisko pięć minut. – Odezwę się, Piękna!

**************************************************
gdzie moja asertywność? no gdzie? :) miałam dodać w piątek, ale pewna namawiająca mnie do złego Lula kazała mi dziś ;p  

Grzegorz musi udowodnić, że jest mężczyzną, dlatego sam, bez pomocy Pitera, musiał znaleźć Wiktorię. Tym bardziej, że wiedział gdzie szukać. Poza tym Nowakowski jest w zamyśle tła wydarzeń i wprowadzania trochę humoru. Może z biegiem wydarzeń jego rola się zmieni, ale nie będę nic zdradzać ;* 

Mam odciski na palcach na palcach od długopisu, na nadgarstkach od przepisywania na komputer, zeszyt mi się kończy i będę musiała wyjść z czterech ścian, żeby kupić nowy. Ot, takie czarne strony przypływu weny.

Matko! Co ten Bartman ze sobą robi? Zibi, serio zjedz snickersa i weź się za trenowanie.

aha! I mam nadzieję, że rozdział chociaż trochę przypadł Wam do gustu. ja go nawet lubię. nawet. 

Kurde! Kiedy będą bilety na LŚ?! Ja muszę mieć czas, żeby je kupić! Jeżeli ktoś mi sprzątnie moje bileciki na mecz Polska- Brazylia w Warszawie to zabiję! Obudzi się we mnie zwierzę i wyjątkowo nie będzie to leniwiec!

Pozdrawiam Was, Embouteillages ;*

20 komentarzy:

  1. ja zła? a gdzie tam ;D jestem ucieleśnieniem dobra i całej tej anielskiej siły czy czegoś tam :)
    ja wiedziałam. no po prostu czułam, ze się to tak skończy. chociaż przemknęło mi przez myśl, że ona powie nie i te całe grzesiowe uczucia spotkają się z betonem z wielkim jebut, ale nie . z czego się cholernie cieszę. myślę też, że W. któregoś tam czasu odpowie mu tym samym i będzie przepiękny hepi end i gromadka małych dzieciaczków. jednakże znając ciebie, to to tez nie będzie takie proste. chociaz MOGŁOBY. ja tam nie namawiam ;)
    pisz pisz. będzie co czytać :)
    buziaki-ta zła :*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle świetny rozdział. Bardzo mnie ciekawią dalsze relacje tej dwójki:) podejrzewam, że nie dasz nam się nudzić:D
    bardzo dobrze, że rozdział jest wcześniej. Daję się pokroić, że nie tylko ja tak sądzę:)
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No i proszę,znalazł ją. ja myślałam, że będzie straszną ciapą i będzie szukał w nieskończoność. Co do pana Zbigniewa, to kilka opakowań Snickersów, szkoda, bo to naprawdę dobry zawodnik, tylko trochę zbyt... medialny. Na LŚ w Wawie też się wybieram, a biletów nadal nie ma ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. zignorować ten rozdział! no co Ty:) musiałam go przeczytać! bardzo mi się podoba i z każdym zdaniem coraz bardziej się wciągałam:) ciesze się ze dodałaś go dzisiaj:) a co do Bartmana to zgadzam się, niech zje nawet ze trzy snikersy bo jeden to za mało:) a mam jeszcze takie jedno pytanie:) poprzednie Twoje powiadanie było o dziewczynie z Lublina,prawda? więc chciałam się zapytac czy mieszkasz w tym"pięknym" mieście:) pozdrawiam i czekam na nastepny rozdział:) buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem :) jestem z Lublina, mieszkam tam i studiuję. I szczerzę lubię to miasto, choć pewnie w przyszłości zmienię na inne, ale uwielbiam je i nocą i za dnia :) a na pierwsze opowiadanie po prostu wybrałam znajomy grunt ;)

      Usuń
  5. też mieszkam i studiuję w Lublinie:) dlatego własnie pytam:) mi troche już się znudziło:) (odkąd poznałam Rzeszów):) też zastanawiałam się nad Lublinem żeby wykorzystać je w opowiadaniu ale jakoś nie idzie mi;p za to Ty bardzo dobrze wykorzystałaś znajomy nam grunt;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o widzisz! to może się kiedyś spotkałyśmy, tylko o tym nie wiemy ;) ciągle powtarzam, że blogspot łączy ludzi! :)ja nawet się zastanawiałam nad wyjazdem do Rzeszowa na magisterkę, ale jednak zostanę tutaj. :)

      Usuń
    2. mozliwe:) Lublin to wbrew pozorom małe miasto:)
      wiem jak to jest wracać do rodzinnego domu:) niby fajnie ale jednak życie studenta jest o wiele lepsze;) ale przynajmniej odpoczniesz od zimy w mieście a powiem Ci że dzisiaj było tragicznie.Autobusy jeżdzą jak chcą, chodniki albo zasypane albo ciapa taka że iść się nie da:) więc odpoczywaj ile mozesz:)

      Usuń
  6. Fajny odcinek, ciesze się że grzesiek znalazł wiktorie
    mam nadzieje ze ich miłosc rozkwitnie.
    Dziękuje za powiadomienie.
    Nawet nie żartuj!!!!!! Jak można ziignorować nowy odcinek u ciebie
    Pozdrawiam
    Winiarowa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak mogłaś pomyśleć że nie czytam?? :O helooooł? :D
    czytam i to z wypiekami na twarzy! :P
    Kurde, Grzesiu... jesteś taki męski...:3
    Ubóstwiam ich normalnie *.*
    tacy pocieszni... :)
    pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie Grzegorz pokazał, ze prawdziwy z niego mężczyzna :D Ja się Wiktorii wcale nie dziwię, że takie emocje towarzyszą jej w spotkaniach z siatkarzem, bo komu by nie towarzyszyły ;) Zasady są po to, żeby je łamać i nawet jeśli do tej pory dziewczyna miała jednorazowe przygody nocne, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbowała z Grześkiem czegoś poważnego. Zawsze można się w zgodzie rozstać ;) Ja jednak mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży ;) Mo i czekam na jakieś wstawki Pita ;p
    Nie tylko Ty czekasz na te bilety :D Osobiście to już się nie mogę doczekać :D Nawet się śmiałam, że już się za hotelem i transportem rozglądam a biletu jeszcze nie mam ;p
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, ja też się czaję na bilety, tyle że Polska - Argentyna. Cholera, czy nie mogliby już ich wprowadzić w obieg? Kusi mnie ta niezła sumka w portfelu, a nie mogę jej wydać na coś innego. :P A co do Bartmana gwiazdora - jak nie zmieni swojego planu zajęć poza siatkówką, to chyba naprawdę stracę do niego sympatię i będę szanować jedynie jako zawodnika, a nie człowieka.

    ua, Grzesiu nam się chyba zakochał, i to tak porządnie! cóż, z Wiktorią mu tak lekko nie pójdzie. widać, że dziewczynie jakoś super nie zależy na stałych związkach. woli się wyszumieć i wylądować w łóżku jakiegoś faceta, niż na okrągło wegetować z tym samym człowiekiem. ale czego się nie robi dla mężczyzny, w szczególności tak uroczego jak Grześ? :) swoją drogą, taki żółwik chyba lepiej wygląda niż piesek o szczurowatym wyglądzie, nie ujmując Zbysiowi :D
    ściskam, Karolajna :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Obiecuję, że jeżeli mi też ktoś sprzątnie sprzed nosa bileciki na mecz w Warszawie to jedziemy tam razem i narobimy takiego rabanu, że pół miasta nas usłyszy :D Mało tego! Skombinują bilety szybciej niż je sprzedali ;d
    Ojej, jak ja lubię takie rozdziały ;p Czyżby nasz Grzesiu się zakochał? Czyżbym wyczuwała mięte między tym dwojgiem osobników? ;p
    Grzegorz się tak poświęcił, żeby znaleźć Wiktorię. No omal nie stracił jedynki ;d I rzeczywiście można się zastanawiać co on robi z naszą bohaterka, co? ;d Zgadza się na wszystko co zaproponuje ;d
    Oj Wiki, Wiki, a gdzie te twoje zasady? ;d
    Pozdrawiam i czekam na next ;) Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Grześ się spisał :) Bardzo dobrze, na pewno zapunktował u rudowłosej. Widać pomiędzy nimi chemię. Kosok otwarcie wyjawił swoje zamiary, a może lepiej, marzenia, natomiast Wiktoria jest ostrożna. Jednak wydaje mi się, że to tylko taka wymówka, bo Grzesiek na prawdę zamieszał jej w głowie. Ale w końcu Kosok, fajny chłop, niech się za niego bierze! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ pojawiła się 13, miejmy nadzieję nie pechowa. Serdecznie zapraszam ;)

      Usuń
  12. Bartman niech lepiej idzie trenować bo jest siatkarzem nie celebryta... Grozera póki co zastąpić mu się nie udaje. I kto tu ma charakter? :P Dobre i bardzo dynamiczne opowiadanie. Z Grzeskow wolę Łomacza, ale twój Kosa jest ciekawy ;) Więcej Pita. Niech się Wika tak łatwo nie da namówić. Tyle w tej Sovi siatkarzy w końcu :3 dZięki za link xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  13. NA http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/ POJAWIŁ SIĘ DRUGI ROZDZIAŁ SERDECZNIE ZAPRASZAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli informujesz w jakiś sposób o rozdziałach, to ja bardzo serdecznie o to poproszę, bo dziś na nie trafiłam i bardzo mi się podoba :) GG: 5847602.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ha! też mam zamiar się wybrać w Warszawie na LŚ :D skoro mam aż 15 minut drogi na Torwar? XD nie mogę tego przegapić!
    Grzesiu się postarał i ją odnalazł. Z czasem coś z tego wyjdzie, a On niech powalczy o Wiki ;D Super i czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Grzesiu w Twoim wydaniu jest przeuroczy i przesłodki, aż chce się czytać i czytać! :) Za wszelką cenę chciał ją znaleźć i proszę bardzo, znalazł. ;) Punktuje u niej nieźle, przez to i sama Wera zaczyna się do niego coraz bardziej przekonywać.;) Widać, że wpadł jak śliwka w kompot i że bardzo zależy mu na Weronice. Podoba mi się również jego dojrzałe podejście do tej nowej sytuacji, a przede wszystkim to, że nie naciska i do niczego nie namawia. Prawdziwy facet, ze świeczką takich szukać! :)

    A Bartman... traci powoli uznanie w moich oczach...

    pozdrawiam, Patex ;*

    OdpowiedzUsuń