Życiowy cel. Podobno każdy powinien jakiś mieć.
Dobra praca, wyższe wykształcenie, mąż, żona, dzieci, luksusowy samochód,
ogromny dom. Musimy żyć po coś. Tym czymś jest to, do czego wszyscy dążymy.
Szczęście. Bo kto z nas chciałby być nieszczęśliwy. Chciałbyś? Ja też nie!
Grzegorz też chce być po prostu szczęśliwy. Może się
wydawać, że jest. W sumie po części tak jest. Może z głową uniesioną do góry
powiedzieć „tak, jestem szczęśliwy”. Ma pracę, którą kocha. W końcu siatkówka
jest Jego pasją. Jest dobry w tym co robi, więc jest też doceniany. Miejsce w
kadrze narodowej to zaszczyt, o którym marzy każdy sportowiec. Kolejne zdobywane
medale dumnie spoczywają na zarezerwowanej ścianie. Ma wspaniałą rodzinę.
Rodzice widzą w Nim najlepszego siatkarza na świecie; brat Michał jest Jego
najlepszym przyjacielem. Żółw Roman jest kumplem, który zawsze jest przy Nim. I
może chociaż nie jest to zwierzę prawdziwego mężczyzny, jak pitbull czy rottweiler, to nie wymaga zbyt wiele
uwagi. Tak więc jest szczęśliwy. Prawie. Nie ma obok siebie osoby, którą mógłby
obdarzyć miłością, spędzać z nią każdą
wolną chwilę. 27 lat na karku i zero perspektyw na ulokowanie swoich uczyć.
Ponowienie: prawie.
Spotkał kobietę, która od dwóch tygodni siedzi w
Jego głowie. I chociaż nie zna Jej dobrze to wie, że chce z Nią spędzać więcej
czasu. Niestety, jak szybko pojawiła się w Jego życiu, tak równie błyskawicznie
z niego zniknęła nie pozostawiając numeru telefonu. Musi się z Nią spotkać, bo
już dłużej nie wytrzyma. To stało się jak obsesja. Gdy tylko otworzy oczy myśli
o Niej, tak samo przy prasowaniu, trenowaniu, zasypianiu. Dzisiaj ma wolny
dzień, więc ma zadanie do wykonania – znaleźć piękną rudowłosą.
Spotkania, spotkania, tabele, spotkania. Czy to
wszystko musi być takie nudne? Chociaż Wiktoria lubi swoją pracę to wolałaby
zająć się czymś bardziej interesującym.
Przejrzała już dzisiaj wszystkie strony internetowe, które nie wnosiły
nic do Jej życia zawodowego. Odnosiła wrażenie, że im częściej patrzy na
zegarek, tym wolniej płynie czas. Na szczęście po wielu długich godzinach
wybiła 17. Odpalając papierosa otworzyła z impetem drzwi, co spowodowało, że w
coś uderzyła i usłyszała krótkie „kurwa”. Spojrzała z zaciekawieniem w stronę,
z której dobiegło to soczyste słowo.
- Grzesiek? Co Ty tutaj robisz? – powiedziała z
uśmiechem.
- Wiesz, przechodziłem obok. A tak serio, to nie
zostawiłaś mi swojego numeru telefonu, więc musiałam Cię znaleźć. Jedyne co
wiedziałem, to gdzie pracujesz, więc jestem. – patrzył na Nią tymi swoimi
czekoladowymi oczami, tak jak patrzeć nie powinien.
- Sprawdzałam, czy jesteś wytrzymały. – puściła Mu
oczko – To co? Może wyskoczymy na kawę? – podeszła do Niego i wspięła się na
palce, żeby dosięgnąć Jego ust.
- Chętnie. – odpowiedział po chwili. – Gdzie
idziemy?
- Do Ciebie! – rzuciła stanowczo.
Po przekroczeniu progu mieszkania nie skierowali się
do kuchni. Składając pocałunki na najróżniejszych częściach swoich ciał
podążali do sypialni. Bez zbędnych ceregieli przeszli do właściwej akcji.
Błyskawicznie pozbyli się ubrań. Wiktoria rzuciła siatkarza na łóżko i prężyła
się nad Jego ciałem. Palcami przesuwała Jego gęste, kruczoczarne włosy, a z
pomocą ust zostawiała różowe znaki na Jego szyi. Zjeżdżała dłonią po Jego
umięśnionym torsie, wyraźnie zarysowanym brzuchu. Nie pozwalała Mu przejąć
inicjatywy. To Ona dzisiaj była osobą, która decydowała o wszystkim. Dziwiła
się sama sobie, jak bardzo ten facet działa na Nią jak magnes. Obiecała sobie,
że na razie nie będzie się z nikim wiązać, ot zwykły układ bez zobowiązań. A
tymczasem od ostatniego spotkania ciągle o Nim myśli. Każdego dnia miała
nadzieję, że się pojawi, że jakimś cudem zdobędzie numer i zadzwoni. Grzesiek w
tym samym momencie skupiał się na przyjemności dostarczanej przez rudowłosą.
Obserwował Jej ciało, które pokryte było kropelkami potu. Chciał, żeby nigdy
nie uleciała z Jego ramion. Musi znaleźć sposób na to, żeby Wiki chciała z Nim
być. Tylko jak? Czy tak wyzwolona kobieta chciałaby być z takim nudziarzem jak
On? „Oby Panie Kosok, Oby”- powiedział w myślach i w tej samej chwili odrzucił
racjonalne myślenie, bo w Jego głowie pojawiła się wdzięczność za umiejętności
rudowłosej. Wpił się w Jej usta i ścisnął Jej włosy, odchylając Jej głowę do
tyłu. Była dla Niego najpiękniejsza.
- Nie dość, że jesteś niezły w łóżku, to jeszcze
potrafisz gotować? – Wiktoria siedziała na wysokim krześle przy kuchennej
ladzie, w czarnej grześkowej koszuli.
- Coś tam czasem upichcę, ale bez przesady. –
postawił przed Nią talerz z ugotowanym ryżem i pachnącym, soczysty, kawałkiem
piersi z kurczaka.
- Żartujesz sobie? – stwierdziła przegryzając
pierwszy kęs. – Lepsze niż mojej mamy!
- Widzisz… mam jeszcze inne ukryte talenty, które
jeśli mi pozwolisz, dam Ci poznać. – znowu patrzył w Jej oczy tymi swoimi
czekoladowymi szkiełkami. Kolejny raz tak, jak nie powinien.
- Grzesiu. Lubię Cię. Lubię spędzać z Tobą czas, tym
bardziej, że większość tego czasu jednak spędzamy w łóżku. Ale chyba nie
powinieneś robić sobie nadziei na coś więcej.
- To nie są nadzieje. Ja po prostu chciałbym
spróbować. Siedzisz ciągle w mojej głowie. Już wtedy, kiedy pierwszy raz
spotkaliśmy się koło banku, nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Przypominałem
sobie Twoje zielone źrenice i chciałem chociaż jeszcze raz móc w nie spojrzeć.
Działasz na mnie tak, że przestaję być nieśmiały i skryty. Wiem, że nadajemy na
tych samych falach. Jesteś piękna. Dobrze mi przy Tobie. Czego się boisz? –
wpatrywał się w Nią jak w obraz.
- Jeju, musisz tak na mnie patrzeć? Ty chciałbyś już
związku. Potrzebujesz osoby, która da Ci wsparcie. Ja raczej nie jestem jeszcze
gotowa na poważne życie. Nadal wydaje mi się, że jestem na studiach, a
priorytetem jest zabawa. Nie wiesz o mnie wiele. Nie wiesz, że przez ostatnie
cztery lata moje związki polegały na jednonocnej przygodzie. Z Tobą wydaje mi
się, że mam ochotę na więcej i to mnie
przeraża. Nie wiem czy potrafię z kimś być. Tak po prostu być.
- Wiki. Ja nie chcę Cię przyciskać, tylko mówię jak
jest. – złapał Ją za dłoń – Nie uciekaj ode mnie, spotkajmy się czasem i
zobaczymy czy coś z tego będzie. W ciągu tych kilku chwil z Tobą przypomniałem
sobie co znaczy żyć. Możemy się tak umówić? – uśmiechnął się. Wyglądał
cholernie słodko i seksownie, kiedy wraz z uśmiechem na Jego policzkach
ukazywały się dwa dołeczki.
- Jasne. – odwzajemniła uśmiech. „Co ten facet z
Tobą robi?” pomyślała.
Po kilku godzinach spędzonych na gadaniu o
siatkówce i tajemnicach świata
bankowego, Wiktoria postanowiła wrócić do siebie. Przebrała się w swoje ubrania
i kilka chwil później była gotowa do wyjścia.
- Kolejny raz dziękuję Ci za miło spędzony czas. –
powiedziała przekraczając próg.
- Ja Tobie też. Mam nadzieję, że szybko to
powtórzymy.
- To do zobaczenia. – uśmiechnęła się i ruszyła do
domu.
- Nie tak szybko! – złapał Ją za dłoń – Tym razem
poproszę Twój numer telefonu. – zapisał ciąg cyfr w swojej komórce. Następnie
złapał Jej twarz w swoje ogromne dłonie i wpił się w Jej malinowe wargi na
blisko pięć minut. – Odezwę się, Piękna!
**************************************************
gdzie moja asertywność? no gdzie? :) miałam dodać w piątek, ale pewna namawiająca mnie do złego Lula kazała mi dziś ;p
Grzegorz musi udowodnić, że jest mężczyzną, dlatego sam, bez pomocy Pitera, musiał znaleźć Wiktorię. Tym bardziej, że wiedział gdzie szukać. Poza tym Nowakowski jest w zamyśle tła wydarzeń i wprowadzania trochę humoru. Może z biegiem wydarzeń jego rola się zmieni, ale nie będę nic zdradzać ;*
Mam odciski na palcach na palcach od długopisu, na nadgarstkach od przepisywania na komputer, zeszyt mi się kończy i będę musiała wyjść z czterech ścian, żeby kupić nowy. Ot, takie czarne strony przypływu weny.
Matko! Co ten Bartman ze sobą robi? Zibi, serio zjedz snickersa i weź się za trenowanie.
aha! I mam nadzieję, że rozdział chociaż trochę przypadł Wam do gustu. ja go nawet lubię. nawet.
Kurde! Kiedy będą bilety na LŚ?! Ja muszę mieć czas, żeby je kupić! Jeżeli ktoś mi sprzątnie moje bileciki na mecz Polska- Brazylia w Warszawie to zabiję! Obudzi się we mnie zwierzę i wyjątkowo nie będzie to leniwiec!
Pozdrawiam Was, Embouteillages ;*
ja zła? a gdzie tam ;D jestem ucieleśnieniem dobra i całej tej anielskiej siły czy czegoś tam :)
OdpowiedzUsuńja wiedziałam. no po prostu czułam, ze się to tak skończy. chociaż przemknęło mi przez myśl, że ona powie nie i te całe grzesiowe uczucia spotkają się z betonem z wielkim jebut, ale nie . z czego się cholernie cieszę. myślę też, że W. któregoś tam czasu odpowie mu tym samym i będzie przepiękny hepi end i gromadka małych dzieciaczków. jednakże znając ciebie, to to tez nie będzie takie proste. chociaz MOGŁOBY. ja tam nie namawiam ;)
pisz pisz. będzie co czytać :)
buziaki-ta zła :*:*
jak zwykle świetny rozdział. Bardzo mnie ciekawią dalsze relacje tej dwójki:) podejrzewam, że nie dasz nam się nudzić:D
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze, że rozdział jest wcześniej. Daję się pokroić, że nie tylko ja tak sądzę:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
No i proszę,znalazł ją. ja myślałam, że będzie straszną ciapą i będzie szukał w nieskończoność. Co do pana Zbigniewa, to kilka opakowań Snickersów, szkoda, bo to naprawdę dobry zawodnik, tylko trochę zbyt... medialny. Na LŚ w Wawie też się wybieram, a biletów nadal nie ma ;/
OdpowiedzUsuńzignorować ten rozdział! no co Ty:) musiałam go przeczytać! bardzo mi się podoba i z każdym zdaniem coraz bardziej się wciągałam:) ciesze się ze dodałaś go dzisiaj:) a co do Bartmana to zgadzam się, niech zje nawet ze trzy snikersy bo jeden to za mało:) a mam jeszcze takie jedno pytanie:) poprzednie Twoje powiadanie było o dziewczynie z Lublina,prawda? więc chciałam się zapytac czy mieszkasz w tym"pięknym" mieście:) pozdrawiam i czekam na nastepny rozdział:) buziaki:***
OdpowiedzUsuńowszem :) jestem z Lublina, mieszkam tam i studiuję. I szczerzę lubię to miasto, choć pewnie w przyszłości zmienię na inne, ale uwielbiam je i nocą i za dnia :) a na pierwsze opowiadanie po prostu wybrałam znajomy grunt ;)
Usuńteż mieszkam i studiuję w Lublinie:) dlatego własnie pytam:) mi troche już się znudziło:) (odkąd poznałam Rzeszów):) też zastanawiałam się nad Lublinem żeby wykorzystać je w opowiadaniu ale jakoś nie idzie mi;p za to Ty bardzo dobrze wykorzystałaś znajomy nam grunt;)
OdpowiedzUsuńo widzisz! to może się kiedyś spotkałyśmy, tylko o tym nie wiemy ;) ciągle powtarzam, że blogspot łączy ludzi! :)ja nawet się zastanawiałam nad wyjazdem do Rzeszowa na magisterkę, ale jednak zostanę tutaj. :)
Usuńmozliwe:) Lublin to wbrew pozorom małe miasto:)
Usuńwiem jak to jest wracać do rodzinnego domu:) niby fajnie ale jednak życie studenta jest o wiele lepsze;) ale przynajmniej odpoczniesz od zimy w mieście a powiem Ci że dzisiaj było tragicznie.Autobusy jeżdzą jak chcą, chodniki albo zasypane albo ciapa taka że iść się nie da:) więc odpoczywaj ile mozesz:)
Fajny odcinek, ciesze się że grzesiek znalazł wiktorie
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze ich miłosc rozkwitnie.
Dziękuje za powiadomienie.
Nawet nie żartuj!!!!!! Jak można ziignorować nowy odcinek u ciebie
Pozdrawiam
Winiarowa:)
jak mogłaś pomyśleć że nie czytam?? :O helooooł? :D
OdpowiedzUsuńczytam i to z wypiekami na twarzy! :P
Kurde, Grzesiu... jesteś taki męski...:3
Ubóstwiam ich normalnie *.*
tacy pocieszni... :)
pozdrawiam:***
Nareszcie Grzegorz pokazał, ze prawdziwy z niego mężczyzna :D Ja się Wiktorii wcale nie dziwię, że takie emocje towarzyszą jej w spotkaniach z siatkarzem, bo komu by nie towarzyszyły ;) Zasady są po to, żeby je łamać i nawet jeśli do tej pory dziewczyna miała jednorazowe przygody nocne, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbowała z Grześkiem czegoś poważnego. Zawsze można się w zgodzie rozstać ;) Ja jednak mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży ;) Mo i czekam na jakieś wstawki Pita ;p
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty czekasz na te bilety :D Osobiście to już się nie mogę doczekać :D Nawet się śmiałam, że już się za hotelem i transportem rozglądam a biletu jeszcze nie mam ;p
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*
Ach, ja też się czaję na bilety, tyle że Polska - Argentyna. Cholera, czy nie mogliby już ich wprowadzić w obieg? Kusi mnie ta niezła sumka w portfelu, a nie mogę jej wydać na coś innego. :P A co do Bartmana gwiazdora - jak nie zmieni swojego planu zajęć poza siatkówką, to chyba naprawdę stracę do niego sympatię i będę szanować jedynie jako zawodnika, a nie człowieka.
OdpowiedzUsuńua, Grzesiu nam się chyba zakochał, i to tak porządnie! cóż, z Wiktorią mu tak lekko nie pójdzie. widać, że dziewczynie jakoś super nie zależy na stałych związkach. woli się wyszumieć i wylądować w łóżku jakiegoś faceta, niż na okrągło wegetować z tym samym człowiekiem. ale czego się nie robi dla mężczyzny, w szczególności tak uroczego jak Grześ? :) swoją drogą, taki żółwik chyba lepiej wygląda niż piesek o szczurowatym wyglądzie, nie ujmując Zbysiowi :D
ściskam, Karolajna :*
Obiecuję, że jeżeli mi też ktoś sprzątnie sprzed nosa bileciki na mecz w Warszawie to jedziemy tam razem i narobimy takiego rabanu, że pół miasta nas usłyszy :D Mało tego! Skombinują bilety szybciej niż je sprzedali ;d
OdpowiedzUsuńOjej, jak ja lubię takie rozdziały ;p Czyżby nasz Grzesiu się zakochał? Czyżbym wyczuwała mięte między tym dwojgiem osobników? ;p
Grzegorz się tak poświęcił, żeby znaleźć Wiktorię. No omal nie stracił jedynki ;d I rzeczywiście można się zastanawiać co on robi z naszą bohaterka, co? ;d Zgadza się na wszystko co zaproponuje ;d
Oj Wiki, Wiki, a gdzie te twoje zasady? ;d
Pozdrawiam i czekam na next ;) Kinga ;*
Grześ się spisał :) Bardzo dobrze, na pewno zapunktował u rudowłosej. Widać pomiędzy nimi chemię. Kosok otwarcie wyjawił swoje zamiary, a może lepiej, marzenia, natomiast Wiktoria jest ostrożna. Jednak wydaje mi się, że to tylko taka wymówka, bo Grzesiek na prawdę zamieszał jej w głowie. Ale w końcu Kosok, fajny chłop, niech się za niego bierze! ;)
OdpowiedzUsuńNa http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ pojawiła się 13, miejmy nadzieję nie pechowa. Serdecznie zapraszam ;)
UsuńBartman niech lepiej idzie trenować bo jest siatkarzem nie celebryta... Grozera póki co zastąpić mu się nie udaje. I kto tu ma charakter? :P Dobre i bardzo dynamiczne opowiadanie. Z Grzeskow wolę Łomacza, ale twój Kosa jest ciekawy ;) Więcej Pita. Niech się Wika tak łatwo nie da namówić. Tyle w tej Sovi siatkarzy w końcu :3 dZięki za link xoxo K.
OdpowiedzUsuńNA http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/ POJAWIŁ SIĘ DRUGI ROZDZIAŁ SERDECZNIE ZAPRASZAM
OdpowiedzUsuńWINIAROWA:)
Jeżeli informujesz w jakiś sposób o rozdziałach, to ja bardzo serdecznie o to poproszę, bo dziś na nie trafiłam i bardzo mi się podoba :) GG: 5847602.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ha! też mam zamiar się wybrać w Warszawie na LŚ :D skoro mam aż 15 minut drogi na Torwar? XD nie mogę tego przegapić!
OdpowiedzUsuńGrzesiu się postarał i ją odnalazł. Z czasem coś z tego wyjdzie, a On niech powalczy o Wiki ;D Super i czekam na nexta ;D
Grzesiu w Twoim wydaniu jest przeuroczy i przesłodki, aż chce się czytać i czytać! :) Za wszelką cenę chciał ją znaleźć i proszę bardzo, znalazł. ;) Punktuje u niej nieźle, przez to i sama Wera zaczyna się do niego coraz bardziej przekonywać.;) Widać, że wpadł jak śliwka w kompot i że bardzo zależy mu na Weronice. Podoba mi się również jego dojrzałe podejście do tej nowej sytuacji, a przede wszystkim to, że nie naciska i do niczego nie namawia. Prawdziwy facet, ze świeczką takich szukać! :)
OdpowiedzUsuńA Bartman... traci powoli uznanie w moich oczach...
pozdrawiam, Patex ;*