Ciche sapanie zmieniło się w miarowe pojękiwanie. Chwilę
później doszedł do tego krzyk rodem z
filmów dla dorosłych. Wiktoria spojrzała na zegarek i zauważyła 8:15. Miała
nadzieję, że chociaż w sobotę będzie mogła się wyspać. Niestety, ale Jej
przyjaciółka urządziła sobie nocny maraton z jakimś Latynosem. Kiedy po
kilkudziesięciu minutach usłyszała ruch w salonie postanowiła opuścić swoją
przytulną sypialnię. Zauważyła pod drzwiami Kamilę przyssaną jak glonojad do
wysportowanego Kubańczyka.
- No, no, już starczy. – rzuciła Wiki. – Pan się spisał. Tak
jęczałaś, że miałam wrażenie jakby to koło mnie leżał. Pożegnaj się. O 14
idziemy na mecz. – przyjaciółka od razu posłuchała się i wręcz wypchnęła
mężczyznę w samym majtkach na klatkę schodową.
- Jestem taka podniecona! – zaświstała. – Swoją drogą Wikuś
dawno niczego nie nabiłaś na swój haczyk i zaczynasz zrzędzić.
- Weź się. Może najwyższy czas skończyć z tym zaliczaniem i
znaleźć jakieś mięso na dłużej.
- Bujać to my a nie nas! – wyśmiała Ją Kamila.
- Spadaj! – uśmiechnęła się. – I muszę ci przyznać, że twój
dzisiejszy kolega był wart grzechu. – przygryzła wargę.
- Możesz go sobie wziąć.
- Chyba żartujesz. Nie będę dojadała po tobie ochłapów. Mam
już na oku niezły okaz. – zniknęła za drzwiami łazienki.
Około 13:30 usadowiły się na krzesełkach w trzecim rzędzie.
Tym razem zrezygnowały z diabolicznych szpilek i wysokich koków. Postawiły na
luźny styl, oczywiście skrzętnie dopracowany! W końcu nie mogły zrezygnować z
obcisłych spodni i koszulek z dekoltem! Szczerze mówiąc siatkówka nie była ich
życiową pasją. Rozgrywki ligowe totalnie ich nie interesowały. Jeżeli już
oglądały jakiś mecz było to reprezentacyjne spotkanie rozdmuchiwane przez
media. Ot, zwykły obywatelski i patriotyczny obowiązek. Nie były jednak do
końca zielone. Znały zasady gry, nazwiska zawodników, szczególnie tych
najprzystojniejszych. Siedząc na trybunach obserwowały rozgrzewających się
graczy. Obgadywały ich sylwetki, z zachwytem mówiły o ich mięśniach napinanych
podczas rozciągania.
- Widzisz go? – powiedziała przejęta Kama.
- Kogo?
- No Nowakowskiego! Kurde! Ale on mnie bierze! To znaczy
jeszcze nie, ale już niedługo. Jak nic podejdę dzisiaj do niego. Jak szaleć, to
szaleć!
Wiktoria tylko skinęła głową. Bardziej zainteresowana była
brunetem. Opierał się właśnie o słupek od siatki i rozciągał mięśnie ud. Rozglądał się po
trybunach, a Jego oczy świeciły niesamowitym blaskiem. Rysy Jego twarzy
wskazywały na wysoki poziom testosteronu. Mocne, dobrze zbudowane dłonie, które
zacisnął na piance ochronnej, sprawiały wrażenie jakby były w stanie zmiażdżyć
kamień. W pewnym momencie Ich oczy spotkały się i utrzymywali kontakt przez
dobre kilkanaście sekund. Wiktoria bezwarunkowo wypięła piersi do przodu i
przejechała językiem po wargach w celu ich nawilżenia. On od razu przypomniał
sobie tę twarz, na której policzki i nos usłane były piegami. Uśmiechnął się
nieznacznie, a w głowie zapalił Mu się napis, jak u małego dziecka, które widzi
nową zabawkę: „ chcę Ją mieć”.
Od pierwszego gwizdka, aż do ostatniego uderzenia
żółto-niebieskiej piłki w pole przeciwnika, Wiktoria nie odrywała od Niego
wzroku. Patrzyła na skupiony wzrok śledzący każdy lot piłki, ruch mięśni rąk
przy zetknięciu z Mikasą, grymas wysiłku na twarzy przy skutecznym ataku,
kroplę potu spływającą ze skroni za kołnierz. Zaraziła się euforią kiedy
cieszył się z ogrania przeciwnika 3:0. Skakała razem z innymi kibicami,
przytulała się z nieznajomymi ludźmi.
Prawie straciła równowagę kiedy Kamila pociągnęła Ją w
stronę boiska.
- Co ty robisz? – oburzyła się.
- Idę po to, po co tu przyszłam. Cholera, jakbym wiedziałam,
że nie będzie grał to był się zastanowiła, ale dobra. Nie po to kupowałam
koszulkę, żeby chodzić w niej po ulicy. Pozbieram autografy i wezmę sobie
dwumetrowy bonus do domu. O, jest! Przepraszam Panie Piotrze! Czy mogłabym prosić
o autograf? – uśmiechnęła się szeroko.
- Jasne! – ukazał rząd białych zębów, kiedy zauważył swoje
nazwisko na klubowej koszulce. Kama zaczęła zabawiać go rozmową, i o dziwo nie
spławił jej. Wiki czekała już chyba z piętnaście minut. Oparła się o bandy i ze
znudzoną miną czekała na przyjaciółkę.
- Mam nadzieję, że telefon nadal działa. Miałbym wyrzuty
sumienia, że nie dość, że Panią stratowałem, to jeszcze pozbawiłem kontaktu ze
światem. – usłyszała nad głową znajomy głos.
- Tak, działa! – uśmiechnęła się. – Nie musi Pan mieć
żadnych wyrzutów. Mogłam uważać. A telefon gdyby nie działał też nic by się nie
stało. Kupiłabym coś pasującego do poważnej pani z banku, zamiast tej różowej
błyskotki.
- A więc interesuje się Pani siatkówką. – stwierdził. „Co On
głupi?” pomyślała Wiki.
- Szczerze mówiąc, to nie specjalnie. Przyszłam tu z
przyjaciółką, która napastuje Pańskiego kolegę. – wskazała głową na Kamę i
Nowakowskiego. – I jak zobaczyłam Pana na boisku, to mocno się zdziwiłam. – oj
dziewczyno, pójdziesz do piekła za te kłamstwa. – To znaczy, oczywiście znam
ostatnie sukcesy naszej reprezentacji i nazwiska graczy, ale nie rozpoznałam
wtedy Pana. Chyba powinnam przeprosić. – udała głupią.
- Myślę, że jedyną osobą, która powinna przepraszam jestem
ja. Chciałbym wynagrodzić Pani tamto zderzenie. Co powie Pani na kawę? Dziś
wieczorem?
- Bardzo chętnie. Ale tylko z jakimś ciastkiem! I nie mówmy
sobie na „Pan/Pani”. Wiktoria jestem. – wyciągnęła rękę.
- Grzegorz. Bardzo mi miło. W takim razie widzimy się
dzisiaj o 20 w kawiarni na Słowackiego. – uśmiechnął się promiennie i odszedł w
stronę kibiców. Cieszył się na to spotkanie, bo szczerze mówiąc dawno nie miał
kobiety. Nawet mama ciągle Mu powtarza, że powinien sobie kogoś znaleźć. Sam
też o tym wie, tylko ta Jego nieśmiałość przeszkadza Mu w poznaniu odpowiedniej
kandydatki. Nieśmiałość, która dziwnym sposobem znikała przy tej rudowłosej
kobiecie.
Dziewczyny szły do domu z uśmiechami na twarzach. Kamila z
dumą niosła pod pachą koszulkę z podpisami wszystkimi zawodników. Nawet tych,
których nie znała. Największym trofeum było dla niej oczywiście nazwisko
Nowakowskiego rozciągające się przez szerokość koszulki na wysokości piersi.
Dziewczyna wyraźnie była dumna z jeszcze jednego powodu. Małej karteczki
spoczywającej w tylnej kieszeni jej opiętych spodni.
- I jak ci poszło?- zagadała Wiki.
- Jak zwykle! Umówiliśmy się na wieczór z nijakim
Nowakowskim. – mówiła jakby od niechcenia.
- Pieprzysz?! – zdziwiła się Wiktoria.
- Ooooj dzisiaj na pewno! Dlatego byłabym Ci wdzięczna gdyby
opuściła na ten wieczór nasze skromne progi. – uśmiechnęła się łobuzersko.
- Jasne. Tak się składa, że też jestem umówiona!
- Właśnie! Nie chwaliłaś się, że znasz tamtego bruneta.
Całkiem niezły. Gdyby nie to, że Ty go wypatrzyłaś to byłby drugi w kolejce do
mojego łóżka. To co? Dzisiaj w końcu poczujesz faceta?
- Odwal się. – walnęła ją z całej siły w ramię.
Całe popołudnie Wiki spędziła na szykowaniu się na
spotkanie. Zawsze długo przygotowywała się do wyjścia, ale tym razem przeszła
samą siebie. Wykąpawszy się w słodkim płynie o zapachu cynamonu i prażonych
jabłek, wtarła w ciało truskawkowy balsam. Truskawki od zawsze były Jej
słabością. Pochłonie każdą ilość o każdej porze. Roztaczając za sobą słodki
zapach przechadzała się po sypialni w samej bieliźnie- koronkowym komplecie w
kolorze malin. Nogi okryła czarnymi pończochami, a sylwetkę ubrała w obcisłą
granatową sukienkę przed kolano. Włosy upięła w wysokiego koka, a oczy
podkreśliła jasnym cieniem. Pełne wargi przejechała krwistoczerwoną pomadką.
Ciało pokryła jeszcze cienką warstwą pikantnej kompozycji świeżych kwiatów i
delikatnych drzewnych nut- od zawsze były to Jej ulubione perfumy. Biorąc małą
torebkę w dłoń wyszła z domu piętnaście minut przed 20. Zostawiała za sobą
tupot obcasów rozchodzących się między budynkami i odwracające się za Nią głowy
przypadkowych mężczyzn. Jednak nie interesowali Jej oni tego wieczoru. W głowie
miała jedynie obraz wysokiego bruneta o czarnych jak kawa oczach. Zauważyła Go
z dość sporej odległości. W sumie ciężko nie zauważyć dwumetrowego faceta! Stał
przed drzwiami kawiarni, trzęsąc się na dwudziestostopniowym mrozie, trzymając
w dłoni jedną białą różę, dzielnie walczącą z otaczającą ją temperaturą. Kiedy
tylko zauważył Ją od razu uśmiechnął się i podszedł bliżej. Podał kwiat i
zdjąwszy rękawiczkę uścisnął Jej aksamitną dłoń. Zajęli miejsca w środku na
samym końcu sali, gdzie nie dochodziły wścibskie oczy klientów i światła
latarni. Zamówili kawę z rumem i po kawałku sernika.
- Cieszę się, że zgodziłaś się spotkać. – zaczął – To dla
mnie miła odskocznia od ciągłego odbijania piłki.
- A ja dziękuję za zaproszenie. Jeżeli chodzi o kawę i
ciasto w dobrym towarzystwie, nigdy nie odmawiam! Tym bardziej, że jestem w tym
mieście od niedawna, nie znam tu nikogo poza paroma osobami z pracy. Nie
wychodzę raczej z domu, chyba że po zakupy. Co prawda lubię zakupy, ale to nie
to samo co wyjście na kawę. O nie! Znowu gadam! Ja zdecydowanie za dużo gadam!
– uśmiechnęła się.
- To dobrze, bo ja czasem mam z tym problem. A skoro już tak
dobrze Ci idzie, to może opowiedz mi coś o sobie. – zachęcił.
- O nie! Nie znoszę tak o sobie mówić, wolę odpowiadać na
pytania. Ale skoro już muszę, to podołam. Nazywam się Wiktoria Olchowska. Mam
24 lata i tydzień temu przyjechałam tu z Poznania. Pracuję w banku, jako
kierownik jednego z działów. Uwielbiam biegać i jeździć na rowerze, nie znoszę
koszykówki i formuły 1. Zdecydowanie kocham nic nie robić i spędzam tak czas,
gdy tylko mam okazję. Mieszkam tu z przyjaciółką Kamilą, która jest najbardziej
zakręconą osobą jaką znam. Ciągle wkręca mnie w jakieś swoje chore pomysły, a
ja nie potrafię jej odmówić. Uwielbiam się śmiać. I spać. I ubóstwiam sernik! –
podkreśliła, kiedy zobaczyła nadchodzący wielki kawał ciasta. – To teraz Twoja
kolej. – zachęciła Go uśmiechem.
- Jestem Grzesiek i gdybyś nie zdążyła się jeszcze
zorientować jestem siatkarzem. Mam 26 lat i generalnie zero daleko idących
planów na przyszłość. Marzę o tym, żeby osiąść w jednym miejscu, grać w klubie,
w którym mam pewną pozycję, wygrać wszystko co jest do wygrania. Ot, takie
chłopięce marzenia. Ja też uwielbiam spać, szczególnie, że nie mam na to zbyt
wiele czasu. W Rzeszowie jestem od trzech lat, a pochodzę z Katowic. Mam
słabość do żelków i zielonego koloru. – z zachłannością patrzył w Jej tęczówki,
jakby zapamiętując każdą plamkę na nich widniejącą. Jakby chciał je zatrzymać
dla siebie.
Rozmawiali przez blisko cztery godziny. Opowiadali sobie
historie z dzieciństwa, studiów, wyjazdów zawodowych. Wymieniali doświadczenia
z odwiedzonych krajów i licytowali się na co raz to bardziej sprośne dowcipy.
Przy Wiktorii Grzegorz zupełnie zapomniał o swojej nieśmiałości. Rozmawiali,
jakby znali się od wieków i po prostu spotkali się po latach. Wręcz nie mogli
się nagadać. W między czasie wypili po kolejnym kubku kofeinowego płynu i
pochłonęli po jeszcze dwa kawałki przepysznego ciasta.
Wiktoria była
zafascynowana Grzegorzem. Był dla Niej idealny. Ciemne włosy i oczy odpowiadały
Jej gustowi, ale to charakterem i poczuciem humoru zrobił na Niej największe
wrażenie. Nie spodziewała się, że ten facet może być taki przyjemny. Mogło by
się wydawać, że skoro jest sławny, odnosi sukcesy, na pewno ma pełno fanek z
piskiem macicy czekających na jedno Jego spojrzenie, to może okazać się
zadufanym w sobie bucem. Na szczęście tak nie jest. Grzegorz również polubił
towarzystwo rudowłosej kobiety. Była dla Niego najpiękniejszą dziewczyną jaką
kiedykolwiek spotkał. Starał się namalować w pamięci Jej portret, żeby móc mieć
go przed oczami przed zaśnięciem i po przebudzeniu. Miał nadzieję, że nadejdzie
dzień, kiedy będzie mógł dotknąć Jej alabastrowego ciała i z całą namiętnością
poddać się chwili. Nie zdawał sobie sprawy, że może to nadejść o wiele
wcześniej, niż mógłby przypuszczać. Swoją drogą to fascynujące, jak dwoje
nieznanych sobie osób, spotyka się przez przypadek i oboje są sobą
zainteresowani. Czy w takim razie możemy wierzyć w przeznaczenie?
Kilka minut po północy, kiedy kawiarenka opustoszała, a
kelnerki nienawistnie zaczęły patrzeć w Ich stronę z wypisanym na czole „idźcie
już”, postanowili zabrać się do domu. I choć nie mieli na to ochoty,
rzeczywistość musiała sprowadzić ich na ziemię.
- Nie wiesz gdzie jest tu najbliższy hotel? Muszę sobie coś
znaleźć na tą noc, bo Kamila umówiła się z facetem i obiecałam, że nie będę przeszkadzać.
– skwitowała wypowiedź uśmiechem. Grzegorz zaproponował, że podprowadzi Ją do
najbliższego hotelu. Jak się okazało nie było tam ani jednego miejsca wolnego.
Tak samo jak w kolejnym, kolejnym i jeszcze kolejnym. Tułali się po mieście,
jednak nadaremno. Nikt nie ma serca dla damy pozostawionej na lodzie.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że trochę mam w tym swój
udział. – zaczął Kosok. – Zawsze jak gramy mecz to w mieście nie ma wolnego
łóżka. Na Twoje szczęście znajdzie się jedno.
- Naprawdę! Powiedz tylko gdzie, bo już mnie nogi bolą.
- Tak się składa, że mam całkiem wygodną kanapę. Oczywiście
to ja będę na niej spał. – od razu zastrzegł, jak na dżentelmena przystało.
- Czy mi się wydaje, czy chcesz mnie zaciągnął do łóżka? –
spytała z udawanym oburzeniem.
- Jak chcesz to śpij na ławce. Cześć. – uśmiechnął się i
zostawił na środku ulicy.
- Grzesiu! Przecież wiesz, że żartowałam! – pobiegła za Nim.
– tylko powiedz, że to niedaleko. Te buty okazały się wygodne tylko do
siedzenia.
- Ach te kobiety! – westchnął teatralnie i wziął Ją na ręce
niosąc do mieszkania przez cztery ulice. Zdecydowanie idąc na to spotkanie nie
przypuszczał, że to o czym marzył od pierwszego spojrzenia w te zielone oczy,
będzie miało miejsce o wiele szybciej, niż miał nadzieję w najśmielszych snach.
***************
Niestety. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie podoba mi się ten rozdział. Na swoje usprawiedliwienie powiem tak: za dużo Bridget Jones, za mało Rayana Goslinga! Obiecuję Wam, że nie zrobię z tej historii słodkiego romansidła. Nie taki był zamysł! :) Myślę, że spoglądający na mnie z telewizora Aragorn zdziała cuda! :)
Jeden tydzień naukowego maratonu przetrwany. Jeszcze tylko 1 egzamin, 1 zaliczenie i witaj miesiącu nicnierobienia! ;) Mam wtedy ambitny plan współpracy z moją przyjaciółką weną :)
Caroline! A jednak trafiłaś :) ale wyznam, że nie będzie to jedyny brunet w tym opowiadaniu :)
Jastrzębianie! Jestem taka dumna!
Pozdrawiam Was Dziewczęta! Embouteillages! ;*
A mnie się bardzo rozdział podoba i nie mam mu nic do zarzucenia! :) A Ty przestań narzekać, bo piszesz znakomicie! :)
OdpowiedzUsuńA więc jednak to Kosina głównym męskim bohaterem! Cieszy mnie ten fakt, bo o nim jakoś tak mało opowiadań spotyka się w sieci, dlatego tym bardziej podoba mi się Twoja historia. :) Miałam swój typ, czarny typ, ale niestety nie trafiłam. :) Co nie znaczy, że ten inny brunet się tu nie pojawi... Bo sama napisałaś, że inni też będą. :)
Kama nieźle zbajerowała Nowakowskiego! A jaka dumna szła z jego koszulką w ręku! Ciekawa jestem, czy Pitt był taki nieśmiały czy się rozkręcił...? :) Liczę tutaj na jakąś relację przyjaciółki. :)
Grzesiu, Grzesiu... Z pozoru taki cichy, skromny i nieśmiały, a tu proszę jaki wulkan energii! :) Tematy rozmowy same nasuwały się na język i czytając opis ich spotkania, odnosiłam wrażenie, jakby naprawdę byli dobrymi znajomymi, którzy spotkali się po latach. :) Pewnie gdyby nie zamykali kawiarni, to siedzieliby w niej i rozmawiali do białego rana. :) No masz Ci los! Cóż za zbieg okoliczności, że w żadnym hotelu nie było wolnego pokoju. Kosok jednak wziął całą winę na siebie i swój klub, ba!, nawet zaproponował nocleg u siebie! I jeszcze niósł Wiktorię na rękach jak taki prawdziwy dżentelmen! :) Uwielbiam Twojego Grzesia!!! :)
I dziękuję za odwiedziny na moim blogu! :*
pozdrawiam, Patex.
Kosok? no no:) zaskoczyłas mnie:) ale to pozytywne zaskoczenie:) bardzo lubię Grzesia a niestety bardzo mało go w innych opowiadaniach:) Nie podoba Ci się rozdział? a to dlaczego? Jest bardzo ale to bardzo fajny:) ani jedno słowo mnie nie nudziło;)Już nie moge się doczekać nastepnego rozdziału:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo jak miło! Czyli moja intuicja póki co daje radę! No wiesz, kochana, w Resovii brunetów od groma, jednakże oprócz Grzesia liczę na jeszcze jednego. :) To się ciesz, że ciebie czeka jeszcze tylko jeden egzamin, ja będę musiała się zmagać z trzema, na dodatek takimi, które wręcz przyprawiają mnie o mdłości :P
OdpowiedzUsuńKamila + Piotrek = para idealna! Szkoda tylko, że dziewczynie bardziej zależy na tym, co nasz środkowy nosi w spodniach, jednakże z czasem może się to zmienić. Niemniej jednak jej teksty to mnie po prostu powalają! :)
Dla Wiktorii mogłabym stać się homo, poważnie! Cud miód dziewczyna! A takich czterech godzinek z Grzesiem Kosokiem, sam na sam, to zazdroszczę jeszcze bardziej niż Zbysiowi Audicy. :D Kurczę, widać, że ich do siebie ciągnie, byle tylko na seksie się nie skończyło.
Mówiłam już, że cię uwielbiam? :*
ciekawe na którego bruneta czekasz... :) :P
Usuńchyba się domyślam ;)
Usuńja chyba też... :)
Usuńjak wy mnie dobrze znacie! :D
Usuńbardziej, niż Ci się wydaje! :D
UsuńGrzesiu!
OdpowiedzUsuńa jednak. miałam cichą nadzieję, że to włąśnie on będzie tu głównym amantem ( nie licząc Piotrka Nowakowskiego, kłaniam sie nisko)
przestań. rozdział piekny, Piotrek piękny,że o Grzesiu nie wspomnę.
ten to potrafi zaciągnąć dziewczynę do domu. Wiktoria powinna na klęczkach Kamili dziękować.
no cóż, Aragorn i Ryan Gosling to miód na moje oczy <3
pozdrawiam cię :*
Fajne to, jest Grzesinka, więc się piszę.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i z przyjemnością zostanę, bo to jest naprawdę bardzo dobre opowiadanie.
OdpowiedzUsuńGrzesiu! Jak fajnie, że akurat jego Wiktoria poznała, i się zaprzyjaźnią, co? No i zaproponował nocleg nowo poznanej koleżance.
Ciekawe, czy Kamila to tak ze wszystkimi? Też się zastanawiam, czy Piotrek był taki nieśmiały.
A rozdział bardzo dobry! I przepraszam, że ten mój komentarz taki beznadziejny, ale po prostu ich pisać nie umiem. :)
Jeśli chcesz, to w wolnej chwili zapraszam do mnie. /when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, spalone-fotografie.blogspot.com, greens-art-handmade.blogspot.com/
Szczerze? Nie spodziewałam się,że tym przystojnym amantem z banku będzie Grześ. Wtedy nie wydawał się być nieśmiałym :) Ale jak widać, to Wiktoria tak na niego działa. Bardzo dobrze, bo oboje wpadli sobie w oko. I jeszcze wspólna noc się szykuje. Na pierwszej randce? Nieźle;) Ale przecież Wiktoria nie takie rzeczy robiła. Chleb powszedni można powiedzieć :) Następny rozdział może być bardzo ciekawy ;) Może w końcu Wiktoria będzie mogła podzielić się łóżkowymi wrażeniami z Kamilą, która jak widać, nie marnuje czasu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :)
Serdecznie zapraszam na 12 na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/.Życzę miłej lektury ;)
UsuńNa słowo "Grześ" oczy zrobiły mi się wielkości pięciozłotówek i błyszczały jak diamenty! Uwielbiam tego człowieka, a jak bohaterkami są takie dwie szalone laski jak Wiki i Kamila, to ja już dziś chcę kolejny rozdział! :D No i jeszcze Pit... :) Zastanawiam się, czy mam rację i zmierzasz w tą stronę z tym opowiadaniem, o której myślę, ale to się okaże z czasem ;)Uwielbiam Cię :D Czekam niecierpliwie na kolejny, nulka :*
OdpowiedzUsuńnowe opowiadanie zapraszam : http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://marzeniasiezmienija.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:**
Przepraszam, że tak późno, ale powiadomienia nie dostałam ;)
OdpowiedzUsuńNo więc zacznę od tego, że już Cię uwielbiam za Grzesia ;d Bardzo mi się podoba ten pomysł, żeby Wika spała u niego ;d No i z racji tego, że kanapa jest za mała, a łóżko w sypialni takie wygodne to nie miałabym nic przeciwko, żeby "spali" tak razem :D
Ciekawe co tam słychać u Kamili i Pita ;d
Pozdrawiam serdecznie, Kinga ;*
Jeśli masz czas i chęć to zapraszam na nowe rozdziały na http://listy-do-mw.blogspot.com/ oraz http://twoj-kawalek-parkietu.blogspot.com/ pozdrawiam Kruszi :*
OdpowiedzUsuńhej :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały i jestem podekscytowana tą historią!
Bardzo odpowiadają mi charaktery Wiki i Kamili...^^ Takie wyzwolone kobity! :)
Myślałam że tym siatkarzem okaże się Bartman! A tu taka niespodzianka w postaci Grzesia...! :) ahhhh *.*
mogłabyś mnie informować na moim blogu ??? :)
i jak masz ochotę to wpadnij na opowiadanko o Winiarskim :)
http://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
buziaki :*
Zapraszam serdecznie na 21 rozdział na zycie-bywa-przewrotne.blog.pl :) Życzę miłej lektury. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOoo Grzesiu, jak milusio :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co chcesz od tego rozdziału, mnie osobiście się podoba :)
Zapraszam na przystań drugą na http://bezpieczna-przystan.blogspot.com/ Pozdrawiam, Kajdi :*
Jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam na 17 rozdział http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga ;*
Bożeeee genialne! Zazdroszcze Ci talentu kochana!;*
OdpowiedzUsuńSlownictwo- cudne
pomysł- fajowski
styl-genialny.
nic dodac nic ująć.
jestes dla mnie wzroem dlatego tez chcialabym zebys ocnila szczerze mojego bloga. zalezy mi na szczeeych opiniach. Jak bedziesz miec czas, prosze zerknij- bedzie to duzo dla mnis znaczyc :)
http://just-believe-and-let-it-goo.blogspot.com/
Usuń